PlusLiga: Zapowiedź 24 kolejki

W sobotę rozpocznie się 24. kolejka PlusLigi. Niewątpliwie najciekawszymi meczami tej kolejki będą spotkania w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie gospodarze podejmą Transfer Bydgoszcz, i w rzeszowskiej hali Podpromie, w której Resovia zmierzy się z Treflem.

Na pierwszy ogień pójdą drużyny Cuprum Lubin i BBTS Bielsko-Biała. Obie ekipy mają za sobą wygrane spotkania w poprzedniej kolejce PlusLigi. Lubinianie pomimo kłopotów zdrowotnych pokonali AZS Częstochowa 3:1. Pojedynek od początku należał do bardzo wyrównanych, a fragmentami żadna drużyna nie mogła wyjść na prowadzenie. Aczkolwiek w decydującym momentach to siatkarze trenera Cretu mieli kontrolę nad grą. Poza tym znakomicie radzili sobie w bloku i popełniali bardzo mało błędów własnych. To spowodowało, że z Częstochowy wywieźli trzy punkty. Drużyna z Bielska-Białej z pozoru nie powinna stanowić większego zagrożenia dla lubinian, jednak libero Paweł Rusek ostrożnie komentuje przyszłych rywali. – Na pewno to nie są prości przeciwnicy. Liga pokazała nie raz, że chwila nieuwagi, dekoncentracji i można przegrać takie mecze. Na pewno tak do tego nie podchodzimy. Bardzo będziemy chcieli zdobyć trzy punkty, aczkolwiek wiemy, że nie będzie łatwo i będziemy musieli dać dużo więcej, aby wygrać – ocenia. Zawodnicy z Bielska-Białej mogą ostatnio pochwalić się bardzo dobrą dyspozycją. Ich gra wygląda zdecydowanie lepiej niż w pierwszej części rundy zasadniczej. Do tego na swoim koncie mają wygraną 3:2 z Lotos Treflem Sopot. Dlatego podopieczni Piotra Gruszki nie spuszczają głów przed spotkaniem z lubinianami i wierzą w zwycięstwo. – Przed nami trudne pojedynki, w których przyjdzie nam walczyć o ważne punkty, ponieważ mamy ciągle szansę awansować w tabeli. Siatkarze z Lubina na pewno postawią nam trudne warunki, ale postaramy się im sprostać. Naszym celem jest zwycięstwo i kontynuowanie dobrej passy – podkreśla Bartosz Buniak, środkowy BBTS-u Bielsko-Biała

Po walce na szczycie przyszedł czas na spotkanie z drużyną z końca tabeli. W hali Energia PGE Skra Bełchatów podejmie zajmujący dwunastą pozycję zespół z Częstochowy. Siatkarze Michała Bąkiewicza nie radzą sobie zbyt dobrze w tegorocznej lidze. W swoim dorobku mają jedynie 5 wygranych meczów, z czego ostatni to zwycięstwo nad zamykającym klasyfikację MKS-em Banimex Będzin. W ubiegłej kolejce częstochowianie zdołali urwać tylko seta grupie z Lubina. – Cóż mogę powiedzieć, jesteśmy źli na siebie, bo ten mecz na pewno był do wygrania – uważaKonrad Buczek, rozgrywający AZS-u. Z kolei PGE Skra Bełchatów ma za sobą pojedynek przy rekordowej publiczności w gdańskiej Ergo Arenie. Mistrzowie Polski musieli uznać wyższość zawodników Trefla jedynie w pierwszym secie, w kolejnych to oni wiedli prym, wygrywając całe spotkanie 3:1. – Mecz był bogaty w emocje różnego rodzaju. Pod kątem siatkówki myślę, że pojawiło się w nim zbyt dużo błędów w różnych momentach setów, dlatego poziom nieco falował. Jednak to my cieszymy się ze zwycięstwa – ocenia Mariusz Wlazły, atakujący drużyny z Bełchatowa. Sobotnie spotkanie nie powinno zatem przynieść niespodzianek.

W sobotę o godzinie 17.00 rozpocznie się jedno z ciekawszych spotkań 24. kolejki PlusLigi. W hali w Jastrzębiu-Zdroju gospodarze zmierzą się z drużyną z Bydgoszczy. Jastrzębski Węgiel ma w swoim dorobku 48 punktów i zajmuje obecnie 4. miejsce w tabeli. Tuż za nim z różnicą tylko dwóch oczek znajduje się Transfer Bydgoszcz. Zapowiada się zatem bardzo emocjonujące spotkanie, którego wynik może trochę zamieszać w klasyfikacji. Zespół z Michałem Łasko na czele, jak pokazują wcześniejsze spotkania, bardzo dobrze radzi sobie z drużynami, które są klasyfikowane niżej od Jastrzębskiego Węgla. Bilans spotkań na szczycie wypada raczej niekorzystnie po stronie „pomarańczowych”. Dodatkowo zaskoczeniem jest niewątpliwie fakt, że starcie z Cerrad Czarnymi Radom przyniosło jastrzębianom porażkę 0:3. Jednak spotkanie z Effectorem Kielce z ubiegłej kolejki podopieczni Roberto Piazzy mogą zaliczyć do udanych, bowiem pokonali gospodarzy bez straty seta. Transfer Bydgoszcz stoczył zaś bój z Asseco Resovią Rzeszów. Według ekspertów mecz ten nie należał do najlepszych pod kątem jakości gry. – Grała druga z czwartą drużyną w tabeli i z przykrością muszę stwierdzić, że poziom tego meczu rozczarował. Było za dużo prostych błędów i takie falowanie w jakości gry zawodników. Oba zespoły toczyły walkę ze swoimi słabościami – przyznaje komentator Polsatu Sport, Wojciech Drzyzga. Problemy własne udało się przezwyciężyć zespołowi z Rzeszowa, dlatego wyszedł on zwycięsko ze spotkania, tracąc jedynie seta. Transfer Bydgoszcz po nieco pechowym czasie liczy bez wątpienia na przełamanie w meczu z jastrzębianami, tym bardziej, że w szóstce rywali dalej brak Zbigniewa Bartmana. – Na pewno jest to jakaś okazja i to naprawdę duża, więc mam nadzieję, że w Jastrzębiu na boisku będzie walka, taka sama jaką było widać w spotkaniu z Resovią i to będzie cieszyło – przyznaje w rozmowie ze stroną klubową Marcin Waliński, przyjmujący Transferu Bydgoszcz.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podejmie na swoim boisku trzynastą drużynę PlusLigi – Effector Kielce. Kielczanie w ostatnim czasie zmierzyli się z zespołami z czoła tabeli. Niestety, pojedynki z Jastrzębskim Węglem, Asseco Resovią Rzeszów i PGE Skrą Bełchatów skończyły się dla nich wyjątkowo niekorzystnie. O ile mecze z drużyną z Rzeszowa i bełchatowianami można zaliczyć do udanych, ponieważ młodzi gracze nie poddali się na początku spotkań, to starcie z jastrzębianami było jednostronnym popisem umiejętności siatkarzy z Górnego Śląska. Przed spotkaniem z ZAKSĄ trener Dariusz Daszkiewicz liczy na waleczność swoich zawodników. – To jest sport i zawsze przed meczem wychodzisz z zamiarem zwycięstwa. Do Kędzierzyna pojedziemy walczyć. Napsuć nerwów Pawłowi Zagumnemu i jego kolegom. Możemy przegrać, ale musi być walka o każdą piłkę. Agresja w tym, co robimy. Tak, bym nie musiał się znów wstydzić – mówi. Kędzierzynianie w tym sezonie również nie są w znakomitej formie. W dodatku muszą borykać się z wieloma problemami, jakim są choćby kontuzje czy problemy zdrowotne zawodników. Na pewno wpływ na dyspozycję zespołu z Opolszczyzny miało również odejście Marcina Możdżonka. Sebastian Świderski nie przestaje być jednak optymistą i wierzy w swoich podopiecznych. –Właśnie w takich trudnych momentach poznaje się prawdziwych twardzieli i liczę, że w końcówce sezonu te charaktery wyjdą i pokażemy siłę naszego zespołu – mówi. Mecz z kielczanami jest niewątpliwie szansą by odbudować morale zespołu z Kędzierzyna-Koźla.

Kolejnym hitem 24. kolejki jest spotkanie Asseco Resovii Rzeszów z Lotosem Trefl Sopot. Drużyna z Rzeszowa zajmuje aktualnie 2. miejsce w tabeli. Na swoim koncie ma 58 oczek, tyle samo co lider rozgrywek, ale to bełchatowianie mają lepszy bilans setów. Trefl traci do Resovii aż 7 punktów, co nie zmienia faktu, że sobotnie widowisko na pewno będzie bardzo emocjonującym wydarzeniem. Siatkarze Lotosu mimo ambitnej walki w meczu z PGE Skrą Bełchatów, po raz szósty w tym sezonie musieli przełknąć gorzką pigułkę porażki. Drużyna z Pomorza musiała uznać wyższość mistrzów Polski, który zwyciężyli w spotkaniu 3:1. Tym bardziej szkoda, ponieważ Lotos grał u siebie w wypełnionej po brzegi Ergo Arenie. Z kolei rzeszowianie wywieźli ostatnio z Bydgoszczy 3 punkty. Mecz z Transferem nie był jednak tym, na co wszyscy liczyli. – Niestety nie gramy cały czas na tym samym poziomie, zdarzają się nam czasem takie dłuższe przestoje. Możemy zdobywać punkty seriami i tracić też niestety seriami. Nie jesteśmy na takim do końca ustabilizowanym poziomie. Mamy nadzieję, że z meczu na mecz to się zmieni – przyznał środkowy zespołu z Podkarpacia, Dawid Dryja. Pytanie kto wygra pojedynek pozostaje otwarte, ponieważ pewne słabości z jakimi borykała się Resovia w ostatnim meczu, dają pewne wątpliwości czy zdoła ona pokonać drużynę z Pomorza.

AZS Politechnika Warszawska przed środowym spotkaniem z zespołem z Olsztyna stawiała sobie za cel przełamanie passy pięciu spotkań bez punktu. Niestety, zadanie nie zostało wykonane, ponieważ akademicy z Warszawy odnieśli kolejną trzypunktową porażkę. W tę sobotę warszawiacy zmierzą się z ostatnią drużyną ligi – MKS-em Banimex Będzin. Zamysłem tej ekipy, jak przyznał trener Roberto Santilli, jest wygranie pięciu spotkań. Do osiągnięcia sukcesu brak tylko jednego meczu. Czy będzie to pojedynek z Politechniką Warszawską? Poprzednie starcie obu drużyn zakończyło się wygraną warszawiaków 3:1. Mecz odbywał się jednak w Arenie Ursynów w Warszawie, tym razem będzie to hala w Sosnowcu. Akademicy walczą o wejście do ósemki ligi. Aktualnie znajdują się na 9. pozycji, ale do końca rundy zasadniczej zostało jeszcze kilka spotkań, więc wszystko może się zdarzyć. Bartłomiej Lemański, środkowy AZS-u pytany o przeciwnika po meczu z Indykpolem odpowiada: – Z pewnością nie będzie to łatwy mecz – żaden mecz nie jest łatwy. Na pewno będziemy starali się przemyśleć swoje błędy po tym meczu, przeanalizować je i wyjechać na mecz z MKS-em z większą koncentracją, już z przeanalizowanymi błędami – ocenia. Kapitan MKS-u, Maciej Pawliński również podkreśla znaczenie spotkania z akademikami. Gwarantować to może walkę o punkty, choć większą presję czuć będą na pewno przyjezdni, którzy chcą zażegnać kryzys jaki ich ostatnio dotknął.

24. kolejkę męskiej ekstraklasy zakończy mecz pomiędzy Indykpolem AZS Olsztyn a Cerrad Czarnymi Radom. Siatkarzom z Radomia na pewno ciężko było pozbierać się po przegranym u siebie spotkaniu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Pierwszy set tego pojedynku zakończył się wynikiem 36:34 dla przyjezdnych, co w dużej mierze zaważyło na wyniku całego spotkania. Daniel Pliński, kapitan radomian tak wypowiadał się po przegranej walce: – No cóż, podaliśmy rękę rywalowi. Przy stanie 24:21 w pierwszym secie nie wykorzystaliśmy trzech piłek setowych. Jak się nie kończy przy takim wyniku, to potem nie ma się prawa wygrać w całym spotkaniu. Gdybyśmy triumfowali, to zdecydowanie walczyłoby się nam łatwiej, a goście mieliby większą presję. To się jednak odwróciło dokładnie na naszą niekorzyść. Ewentualna wygrana podopiecznych Roberta Prygla z zespołem z Kędzierzyna-Koźla mogła pozwolić na włączenie się do rywalizacji o siódme miejsce na koniec fazy zasadniczej. Kędzierzynianie wywieźli jednak z Radomia 3 punkty. Indykpol AZS Olsztyn w środowym meczu z warszawiakami pokazał swoje umiejętności w ataku i przyjęciu, co znacznie utrudniło grę rywalom. Natomiast precyzyjne rozegranie Macieja Dobrowolskiego dało możliwość pokazu sprawności Miłosza Zniszczoła.Drużyny z Radomia i Olsztyna w tabeli różni 10 oczek. Faworytem spotkania jest niewątpliwie zespół Daniela Plińskiego, jednak wszystko okaże się w niedzielę w hali Urania.

Przed nami wyjątkowy siatkarski weekend i mnóstwo otwartych pytań. Jak zakończy się 24. kolejka PlusLigi? Kto wyjdzie zwycięsko ze spotkań w Jastrzębiu-Zdroju i Rzeszowie? Czy kolejność tabeli pozostanie nieruszona? Na odpowiedzi trzeba będzie poczekać do poniedziałku – wtedy rozegrane zostanie ostatnie spotkanie.