PlusLiga: ZAKSA – PGE Skra 3:0 na zakończenie 2014 roku

clip_image001

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała PGE Skrę Bełchatów 3:0 (25:18, 25:18, 25:17) w meczu 17. kolejki PlusLigi. MVP spotkania został Dick Kooy.

Dla bełchatowian to trzecia porażka w tym sezonie. Trener PGE Skry Miguel Falasca desygnował do gry najmocniejszy skład, z Mariuszem Wlazłym na czele. Kapitan mistrza Polski szybko pokazał, że po urazie nie ma już śladu i był mocnym punktem drużyny w pierwszym secie. Walka toczyła się w nim cios za cios za cios. Przez długie minuty żadna z drużyn nie potrafiła wypracować choćby minimalnej przewagi. Dopiero po drugiej przerwie technicznej gospodarze, po kilku błędach bełchatowian, objęli prowadzenie 18:15. Ale ZAKSA szybko zmarnowała to prowadzenie i na tablicy wyników znów pojawił się remis. Wtedy na pole zagrywki wszedł Holender Dick Kooy, który swoim serwisem dosłownie rozbił bełchatowian i zapewnił gospodarzom zwycięstwo w pierwszej partii.
ZAKSA poszła za ciosem i drugiego seta rozpoczęła od mocnego uderzenia. Po świetnych serwisach Dominika Witczaka bełchatowianie przegrywali już 5:1. Na polu zagrywki gospodarze prezentowali się zdecydowanie lepiej od zawodników Miguela Falaski. Początek był kluczowy dla losów tego seta. Wprawdzie bełchatowianie próbowali jeszcze walczyć, ale nie mogli znaleźć recepty na kędzierzynian. Niewiele był też w stanie zrobić Mariusz Wlazły, który dwa razy z rzędu został zablokowany przez Wojciecha Kaźmierczaka. W PGE Skrze brakowało zawodnika, który wziąłby odpowiedzialność na swoje barki. Cała drużyna spisywała się słabo i popełniała zbyt wiele niewymuszonych, prostych błędów.
W trzeciej partii nic się nie zmieniło. Warunki na boisku dyktowała ZAKSA, która świetnie prezentowała się na zagrywce. W tym elemencie gry bełchatowian gnębili Kooy, Witczak i Gladyr. Przybita PGE Skra nie była w stanie przeciwstawić się kędzierzynianom i przegrała ten mecz całkowicie zasłużenie.