PLPS: Łuczniczka Bydgoszcz – BBTS Bielsko-Biała 3:1

221847_FAT_5198

Łuczniczka Bydgoszcz pokonała BBTS Bielsko-Biała 3:1 (25:23, 25:20, 20:25, 25:19) w meczu inaugurującym szesnastą kolejkę PlusLigi. MVP spotkania został wybrany Murilo Radke, który w piątek nie tylko był rozgrywającym, ale w trzecim secie grał jako przyjmującym.

Szkoleniowcy obu ekip nie zaskoczyli wyjściowymi składami swoich zespołów. Set od początku był wyrównany, a rozgrywający powoli wprowadzali do gry swoich atakujących. Na pierwszą przerwę techniczną gospodarze schodzili z dwupunktową przewagą. Po powrocie na parkiet liderem w bydgoskim ataku został Jakub Jarosz, a gdy podopieczni Krzysztofa Stelmacha zaczęli mieć problemy ze skończeniem pierwszej akcji, Murilo Radke zaczął grać także z Wojciechem Jurkiewiczem. Przy stanie 11:15 trener przyjezdnych poprosił o czas, który przyniósł oczekiwane efekty – przed drugą przerwą techniczną BBTS odrobił dwa oczka straty. Po wejściu na parkiet Nikodema Wolańskiego i Bartosza Krzyśka więcej zadań w ataku miał Kevin Klinkenberg. Jednak przewaga bydgoskiego zespołu nie zmieniła się, aż do powrotu na boisko Murilo i Jarosza przy stanie 20:18. Gwoździem do trumny BBTS-u w pierwszym secie były błędy własne w końcówce. Mimo usilnych starań i dobrej gry Marcina Wiki, goście ostatecznie przegrali 23:25.

Drugi set zaczął się znacznie lepiej dla siatkarzy Łuczniczki. Zawodnicy gości nie kończyli piłek dogranych w punkt i tym samym na pierwszej przerwie technicznej tracili cztery oczka do rywala. Kłopoty z przyjęciem zagrywki Grzegorza Pilarza sprawiły, iż przewaga stopniała do jednego punktu. Przed drugą pauzą dobra dyspozycja w ataku Kosoka pozwoliła na zwiększenie przewagi do 16:13. Podopieczni trenera Stelmacha nie mogli odrobić strat, ponieważ cały czas przeplatali dobre, punktowe akcje błędami własnymi. Sytuacja nie zmieniła się do końcówca seta, pewnie wygranego przez Łuczniczkę 25:20.

Trzecią partię oba zespoły zaczęły bez zmian, jednak w ekipie z Bydgoszczy pojawił się błąd ustawienia. Za Klinkenberga wszedł Wolański, a Murilo Radke z konieczności został przyjmującym. Mimo tego oba zespoły prowadziły wyrównaną grę. Chowany w przyjęciu brazylijczyk dobrze spisywał się w ataku. Mimo odgwizdywanych błędów ustawienia, podopieczni trenera Makowskiego utrzymywali kontakt punktowy. Kiedy element zaskoczenia przestał działać, goście wyszli na prowadzenie 16:13. Przy stanie 15:18 Krzysiek zastąpił Ruciaka, Murek-Jarosza, a Wiese-Radke i tym samym wszyscy grali na swoich pozycjach. Wpłynęło to pozytywnie na wynik. Po punktowej zagrywce Wolańskiego było już tylko 18:19. Jakość gry zmienników nie była jednak wystarczająca, aby wyjść na prowadzenie. Najdziwniejszego seta w tym sezonie PlusLigi wygrał zespół BBTS-u 25:20.

Czwartą partię oba zespoły zaczęły w podstawowych składach, jednak z obu stron siatki czuć było pewne napięcie. Przy zagrywce Klinkenberga gospodarze wyszli na prowadzenie 6:2, czteropunktowy zapas zespół Piotra Makowskiego utrzymał do pierwszej przerwy technicznej. Obie drużyny nie stroniły od błędów technicznych, jednak wynik wyglądał korzystniej dla Łuczniczki. Na drugiej przerwie technicznej gospodarze prowadzili 16:9. Końcówka seta była dżentelmeńskim koncertem błędów, oba zespoły oddawały sobie nawzajem punkty. Ostatecznie set zakończył się wynikiem 25:19, a mecz wygraną 3:1.

Nagroda MVP: Murilo Radke.

Statystyki do meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=26308&Page=S

M.Sz.

CEV: Galatasaray Daikin Stambuł – Impel Wrocław 3:1

221847_FAT_5198

Galatasaray Daikin Stambuł pokonał Impel Wrocław 3:1 (22:25, 25:14, 25:14, 25:16) w pierwszym meczu rundy challenge Pucharu CEV.

Wrocławianki kontynuują swoją przygodę z europejskimi pucharami. Trzecie miejsce w grupie Ligi Mistrzyń skutkowało przeniesieniem do Pucharu CEV, w którym los od razu skrzyżował z Galatasaray Stambuł.

W pierwszym secie świetnie punktowała Carolina Costagrande, jednak we wrocławskim zespole szwankowało przyjęcie. Turczynki grały bardzo agresywnie, ale końcówka seta należała do Impelek. Aleksandra Sikorska zdobyła punkt w polu serwisowym i tym samym zwiększyła przewagę punktową. Piłkę meczową wykorzystała Milena Radecka, również asem serwisowym 22:25.

Druga partia rozpoczęła się od wysokiego prowadzenia Turczynek (6:0). Siatkarki Galatasaray dominowały w każdym elemencie gry, kontrolując przebieg seta i zwyciężając 25:14.Trzeci set z wysokiego C rozpoczęły wrocławianki. Utrzymywały prowadzenie do pierwszej przerwy technicznej, jednak inicjatywę ponownie przejęły gospodynie i set zakończył się bliźniaczym wynikiem (25:14).  W ostatniej odsłonie spotkania ponownie mocno rozpoczęły Impelki, a punkty głównie zdobywała Skowrońska-Dolata i Costagrande. Po stronie zespołu ze Stambułu nie do zatrzymania były Centoni i Jackson i głównie za ich sprawą Galatasaray wypracował sobie przewagę 18:14. Set ostatecznie zakończył się wynikiem 25:16 i 3:1 w całym meczu dla Turczynek.

24 lutego w Hali Orbita (początek 18.00) odbędzie się spotkanie rewanżowe. Impel Wrocław wciąż ma szanse na kontynuację gry w Pucharze CEV.

Statystyki meczu: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=28009

M.Sz.

CEV: PGE Atom Trefl Sopot – Nordmeccanica Piacenza 3:2

A
PGE Atom Trefl Sopot pokonał Nordmeccanica Piacenza 3:2 (25:18, 20:25, 25:19, 24:26, 15:13) w pierwszym meczu rundy play off Ligi Mistrzyń. Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane 24 lutego we Włoszech.

– Nie mamy gwiazd w naszym składzie, ale Nordmeccanica też ich nie ma. To po prostu dobrze poukładana drużyna. To, że nie mamy gwiazd nie oznacza jednak, że jesteśmy słabymi drużynami – po prostu każdy z nas musi dać z siebie maksimum, aby zespół funkcjonował dobrze – powiedziała przed pierwszym meczem rundy play off Maret Balkestein, przyjmująca PGE Atomu Trefla.

Pierwszą partię spotkania bardzo dobrze rozpoczęły sopocianki, które na przerwach technicznych wypracowały kilkupunktowe prowadzenie, odpowiednio (8:3) i (16:10). Gospodynie od początku utrzymywały wysoką skuteczność w ataku. Ponadto punktowały w polu serwisowym. Seta numer jeden, PGE Atom Trefl Sopot wygrał do 18. W ostatniej akcji Maja Ognjenović zaserwowała w połowę siatki. Najlepszą polską zawodniczką w tym fragmencie meczu była Katarzyna Zaroślińska, która zdobyła 10 punktów.

W pierwszej części drugiego seta role się odwróciły. Warunki gry zaczęły dyktować siatkarki z Włoch, które dość szybko wypracowały cztery punkty przewagi (10:6). Warto zaznaczyć, że zespół gości poprawił swoją skuteczność w ataku. Sopocinaki nie złożył broni i zniwelowały stratę do dwóch oczek (12:14). Niestety w dalszej części seta Nordmeccanica Piacenza w pełni kontrolowała wydarzenia na boisku i wygrała do 20, doprowadzającym tym samym do remisu w meczu 1:1.

Set numery trzy oba zespoły zaczęły od równej gry. Na przerwie technicznej po ataku Indre Sorokaite na nieznacze prowadzenie wysunęły się zawodniczki z Piacenzy (8:7). W dalszej części tej partii inicjatywę przejęły siatkarki z Sopotu, które utrzymywały wysoką skuteczność w ataku. Z kolei zespół gości popełniał błąd za błędem (16:12) i (19:13). Do tego sopocianki w końcówce świetnie czytały grę rywalek i ustawiały szczleny blok. PGE Atom Trefl do końca utrzymał koncentrację i wygrał tego seta do 19. W ostatniej akcji Danica Radenković posłała na stronę przeciwniczek asa serwisowego.

Atomówki czwartą partię rozpoczęła z wysokiego „c”. Dzięki serii bardzo dobrych zagrwek Zaroslińskiej objęły prowadzenie (8:4). Włoski zespół nie złożył broni, dzięki dobrej obronie w polu i kontratakowi doprowadziły do remisu (9:9). Następnie coraz lepiej zaczęły grać Włoszki, które na drugiej pauzie objęły prowadzenie (16:13). Końcówka seta była bardzo zacięta. Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylił zespół gości (26:24).

Tie-break był bardzo wyrównany. Przed zamianą stron jeden punkt przewagi wypracowały zawodniczki Piacenzy (8:7). Po krótkiej przerwie Atomówki odrobiły straty i w decyzującym momencie objęły prowadzenie (14:12). Wygraną w tej partii przypieczętowała Zaroslińska (15:13).

Statystyki do meczu: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=28088

Autor: Katarzyna Porębska

M.Sz.

PLPS: Asseco Resovia Rzeszów – PGE Skra Bełchatów 2:3

A

W starciu gigantów w hali Podpromie było mnóstwo zwrotów akcji i wiele walki. Gospodarze chcieli zrewanżować się za porażkę 1:3 w półfinale Pucharu Polski, ostatecznie jednak wrócili do gry ze stanu 0-2, by przegrać w piątym secie. Tym samym PGE Skra powiększyła nad nimi przewagę w tabeli PlusLigi do trzech punktów.

Mecz zapowiada się niezwykle emocjonująco, tym bardziej że oba zespoły w tabeli PlusLigi dzielą zaledwie dwa punkty!

W ekipie gospodarzy od początku występuje libero Krzysztof Ignaczak, w PGE Skrze gra kapitan Mariusz Wlazły. Obaj odnieśli kontuzje we wrocławskim turnieju, Ignaczak musiał nawet przejść drobny zabieg – zszycie pękniętej powieki prawego oka. – Nic strasznego się nie stało, zagram – mówił przed meczem.

W pierwszym secie gospodarze kilka razy prowadzili, jednak w końcówce serią udanych, mocnych zagrywek popisał się środkowy PGE Skry Srećko Lisinac. Bełchatowianie przegrywali 20:21, by wyjść na prowadzenie 24:21. Ostatecznie zwyciężyli 25:22, a co ciekawe, mimo zaciętej walki ani razu w tej partii oba zespoły nie korzystały z weryfikacji wideo. Bełchatowian do wygranej poprowadzili dobrze grający skrzydłowi. Jeśli ekipa Miguela Falaski utrzyma ten styl gry, to może zwyciężyć po raz 14 w PlusLidze w hali Podpromie. Ogólny bilans obu ekip w PlusLidze to 48 meczów, 13 zwycięstw Asseco Resovii i 34 sukcesy PGE Skry Bełchatów.

W drugim secie nadal bardzo dobrze grał Bartosz Kurek (w pierwszej partii 71 procent ataku, Mariusz Wlazły aż 83-procent!), a Asseco Resovia odskoczyła, gdy trener Andrzej Kowal zdecydował się na zmianę Oliega Achrema na Nikołaja Penczewa (Achrem został dwa razy z rzędu zablokowany). Gospodarze prowadzili najpierw 16:13, później 20:14. Mecz zrobił się emocjonujący, pod siatką iskrzyło, co chwilę zawodnicy mieli jakieś pretensje, a to do rywali, a to do sędziów.
W końcówce bardzo dobrze w polu serwisowym spisywał się Nicolas Marechal, który doprowadził do stany 17:20, jednak wtedy skutecznością błysnął znowu Kurek. Przy stanie 22:20 dla Asseco Resovii za wysoko przyjął wprowadzony na zmianę Julien Lyneel a błąd popełnił Fabian Drzyzga. Set znowu nabrał rumieńców, bo przewaga gospodarzy stopniała już tylko do punktu. Kolejny raz odpowiedzialność wziął na siebie Kurek, który punktował, mimo ofiarnej obrony gości, zdobył także punkt na 24:22. Znowu gra Asseco Resovii była uzależniona niemal w stu procentach od bombardiera reprezentacji Polski. Zemściło się to w kolejnej akcji, w której Penczew nie przyjął zagrywki Andrzeja Wrony. Ruszyła gra na przewagi… I znowu, jak we Wrocławiu PGE Skra potrafiła wyjść z opałów, a pięknym asem serwisowym wyprowadził ją na 27:26 Marechal. Wtedy znowu dał o sobie znać kapitalnie dysponowany Kurek, który zatrzymał blokiem Contego. Rzeszowianie psuli jednak zagrywkę po zagrywce, a zimną krew zachował Wlazły. PGE Skra miała kolejną piłkę setową, którą wykorzystał Uriarte – zdobywając punkt z zagrywki – pomylił się Jaeschke.

Trzeciego seta lepiej zaczęli gospodarze – od prowadzenia 6:3, które jednak szybko zostało zniwelowane poprzez silne serwisy rywali. Później stopniowo inicjatywę zaczęła przejmować PGE Skra, która grała z większym ogniem, a jedynym pomysłem gospodarzy na zdobywanie punktów było uruchamianie Bartosza Kurka. Atakujący grał wczoraj jak natchniony, jednak w pojedynkę nie był w stanie zatrzymać rozpędzonej Skry – choć starał się jak mógł, punktując nie tylko w ataku, lecz także bloku czy zagrywce. Długimi okresami był to mecz Kurek kontra Skra. W tej z drugiej strony odpowiadał Wlazły, który po dwóch asach serwisowych Kurka, też posłał punktową zagrywkę, a piłka leciała około 110 kilometrów na godzinę.
W końcówce do Kurka w ataku dołączył Jaeschke, jednak Skra zaciekle goniła. Gospodarze prowadzili 24:22, ale Marechal zablokował Kurka i było po 24:24. Ostatecznie jednak gospodarze przełamali rywali i wygrali na przewagi, a seta zakończył oczywiście Bartosz Kurek!

Czwarty set był bardzo nerwowy i emocjonujący – z obu stron było wiele błędów, ale i efektownych zagrań. Mały kryzys przeżywał Kurek, który wykonał już w meczu ponad 40 ataków. Bełchatowianie wyszli na prowadzenie 13:10, znowu świetnie zagrywał Marechal, jednak Asseco Resovia szybko wyrównała.
Do niecodziennej sytuacji doszło przy stanie 17:16 dla gospodarzy – Conte miał jakieś problemy, ale nie chciał opuścić boiska, arbiter nie miał wyjścia ukarał PGE Skrę czerwoną kartką za opóźnianie gry (wcześniej upomniał ją żółtą).
Końcówka to była wojna nerwów, widać to było po pomyłkach zawodników, jak wielka ciążyła na nich presja. Znowu do walki PGE Skrę pociągnął Marechal, cichy bohater tego meczu w barwach bełchatowskiej drużyny. Ostatecznie jednak wygrali gospodarze, a w ostatniej akcji w aut uderzył Wlazły.

Piąty set Asseco Resovia rozpoczęła od prowadzenia 3:0 i po błędzie dotknięcia siatki przez rywali – 5:2. PGE Skra jednak nie poddawała się i po dwóch błędach Penczewa było 5:5, potem 7:7. Wtedy jednak gospodarze zaczęli mylić się w ataku i bełchatowianie po ataku Wlazłego wyszli na prowadzenie 11:8. To właśnie kapitan PGE Skry w ostatnich akcjach najczęściej otrzymywał piłkę i podejmował tylko słuszne decyzje. On też zakończył mecz.

MVP meczu: Mariusz Wlazły.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25259&Page=S

Autor: Kamil Składowski, fot. Piotr Sumara

M.Sz.

PLPS: LOTOS Trefl Gdańsk – AZS Częstochowa 3:1

A

LOTOS Trefl Gdańsk pokonał AZS Częstochowa 3:1 (19:25, 25:21, 25:19, 25:23) w meczu 16. kolejki PlusLigi. MVP spotkania został wybrany Sebastian Schwarz.

Za nami dwa mecze tej kolejki rozgrywek, w których Effector Kielce przegrał z Łuczniczką Bydgoszcz 2:3, a Indykpol AZS Olsztyn pokonał Cuprum Lubin 3:1. W środę rozegranych zostanie pięć kolejnych spotkań. Jako pierwsi na boisko wyszli siatkarze LOTOS-u Trefla i AZS.

Pierwszą partię środowego spotkania z wysokiego „c” rozpoczęli gdańszczanie, którzy szybko objęli prowadzenie (4:0). W tej sytuacji trener zespołu gości poprosił o czas dla swoich podopiecznych. Przerwa bardzo pomogła Akademikom, bowiem dzięki dobrej skuteczności w ataku doprowadzili do remisu (6:6). Na przerwie technicznej nieznaczne, jednopunktowe prowadzenie objęli gospodarze po ataku Sebastiana Schwarza (8:7). Po wznowieniu gry goście zaczęli coraz pewniej czuć się na boisku. Z kolei LOTOS Trefl zaczął popełniać błąd za błędem. Na drugiej pauzie to AZS wyszedł na pięciopunktowe prowadzenie (16:11). Chwilę przed przerwą Rafael Redwitz posłał na stronę rywali asa serwisowego. Biało-zieloni do końca seta utrzymali koncentrację i pewnie zwycieżyli do 19. W ostatniej akcji został zablokowany Schulz.

Set numer dwa to kopia wcześniejszego. W pierwszych akcjach na prowadzenie wysunęli się gospodarze (5:2), a chwilę później goście doprowadzili do remisu (5:5), a nawet objęli prowadzenie (7:5) i (8:7). Po przerwie techniczej drużyny grały punkt za punkt (13:13). Następnie inicjatywę na parkiecie przejęli wicemistrzowie Polski. W dwóch ostatnich akcjach przed przerwą techniczną zaatakował Mateusz Mika (16:14). Po czasie trener Michał Bąkiewicz zdecydował się wprowadzić do gry Felipe Bandero, który wrócił do gry po trzech miesiącach przerwy. W końcówce gdańszczanie zagrali bardzo pewnie, a przede wszystkim nie popełniali błędów, dzięki czemu wygrali tę część meczu do 21. Tę partię skutecznym atakiem z lewego skrzydła zakończył Schwarz.

Kolejny set znacznie lepiej rozpoczęli siatkarze z Gdańska, którzy dość szybko wypracowali czteropunktowe prowadzenie (8:4). W dalszej części tej partii podopieczni Andrei Anastasiego w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku. Po kolejnym skutecznym ataku Murphy’ego Troy’a LOTOS Trefl schodził na drugi czas prowadząc (16:11). Gospodarze takiej przewagi punktowej nie dali sobie już wydrzeć z rąk i wygrali do 19. Zwycięstwo w tym secie przypieczętował Schwarz.

Czwartą partię zespoły rozpoczęły od równej gry punkt za punkt. Na udanym ataku Rafała Szymury, AZS schodził na przerwę techniczną prowadząc (8:7). Po wznowieniu gry warunki gry dyktowali częstochowianie. Na drugiej pauzie ich prowadzenie wzrosło do czterech oczek (16:12). W końcówce wydawało się, że AZS Częstochowa pewnie wygra tego seta i doprowadzi do remisu (21:18). Jednak siatkarze z Trójmiasta nie złożyli broni i doprowadzili do remisu (23:23). Chwilę przed tym kontuzji doznał Rafael Redwitz. Jego miejsce zajął Tomasz Kowalwski. W dwóch ostatnich akcjach efektownymi atakami popisał się Schwarz, który przypieczętował wygraną swojego zespołu (25:23) w tym secie i całym meczu 3:1.

Statystyki do meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25258&Page=S

Autor: Katarzyna Porębska

M.Sz.

PLPS: BBTS Bielsko-Biała – Jastrzębski Węgiel 3:2

A

BBTS Bielsko-Biała pokonało Jastrzębski Węgiel 3:2 (25:22, 25:22, 23:25, 23:25, 15:13) w meczu szesnastej kolejki PlusLigi. MVP Grzegorz Pilarz.

Po nieudanej przygodzie w Pucharze Polski siatkarze Jastrzębskiego Węgla grają na wyjeździe z BBTS, z którym przegrali u siebie 2:3. Przed piątkową porażką 0:3 w Pucharze Polski z liderem PlusLigi ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle podopiecznym trenera Marka Lebedew wiodło się w ekstraklasie znakomicie. W tym roku wygrali wszystkie cztery ligowe potyczki, i to każdą za trzy punkty. – Musimy odbudować swoją pewność. Mecz z ZAKSĄ zupełnie nam nie wyszedł. W naszych głowach pojawił się delikatny zamęt, który trzeba jak najszybciej z siebie „wyrzucić” – mówi Wojciech Sobala.

Oba zespoły rozegrały blisko 3-godzinne spotkanie. Początek meczu był wyrównany. Następnie przewagę uzyskali gospodarze min. 14:10 oraz 16:12. Wejście w pole serwisowe Toontje Van Lankvelta sprawiło, że goście zaczęli odrabiać starty (18:17). Za chwilę znowu były proste błędy i rywale byli wygrali 25:22.

Początek drugiej partii znowu był wyrównany. Po asie serwisowym Damiana Borucha prowadziliśmy 7:6. Oba zespoły nie ustępowały. Na drugiej przerwie technicznej gospodarze mieli przewagę 16:14. Końcówka drugiej partii miała identyczny przebieg, jak w pierwszej odsłonie. Goście obronili dwa setbole, ale BBTS wygrało 25:23.

W trzecim secie szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla wpuścił na boisko Piotra Haina oraz Konrada Formelę. Podobnie jak w dwóch poprzednich partiach trwała zacięta walka. Na drugiej przerwie techniczne JW prowadził 16:14.  BBTS dogonił gości, ale oni ponownie wyszli na prowadzenie. Mimo nerwowej końcówki (od 23:20 do 23:22) goście zdołali przechylić szalę na swoją korzyść i wygrać tego seta do 23. Losy czwartej, znowu zaciętej, partii rozstrzygnęły od stanu 23:23. Ostatnie słowo należało do gości.

Decydująca część meczu rozpoczęła się po myśli drużyny z Jastrzębia 3:1. Gospodarze uzyskali szybko przewagę 5:4. Zespoły zmieniły się stronami przy prowadzeniu BBTS-u 8:6. Potem bielszczanie mieli już trzypunktowy zapas (10:7). BBTS jak pierwszy zyskał meczbole w tym spotkaniu przy stanie 14:12. Raz zespół gości zdołał się wybronić, ale wobec bloku gospodarzy w kolejnej akcji okazał się bezradny.
.

Statystyki meczowe: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25260&Page=S

M.Sz.

PLPS: Cerrad Czarni Radom – AZS Politechnika Warszawska 1:3

A

Cerrad Czarni Radom przegrali z AZS Politechniką Warszawską 1:3 (25:22, 27:29, 13:25, 21:25) w meczu 16. kolejki PlusLigi. MVP Łukasz Łapszyński.

Od momentu powrotu do siatkarskiej ekstraklasy ekipy Cerrad Czarnych potyczki na linii Radom-Warszawa cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem fanów. Niemal wszystkie dostarczyły też wielu emocji. Czy podobnie będzie i tym razem? – Starcia pomiędzy tymi zespołami zawsze zapowiadają się pasjonująco bez względu na zajmowane miejsc w tabeli, czy dorobek punktowy – nie ma wątpliwości Wojciech Żaliński.

Akademicy cieszyli się z szóstej wygranej w tym sezonie. W pierwszym secie gospodarze uzyskali szybko wyraźną przewagę – 8:4 i 16:9. Gdy wyniosła ona 20:13 mało kto oczekiwał jeszcze na emocje. A jednak… Dobre akcje Mikołajczak i Łapszyńskiego oraz błędy gospodarzy spowodowały, że prowadzenie zaczęło maleć. Stopniało ono do 21:20. Cerrad Czarni nie dali jednak wydrzeć zwycięstwa.

Zacięta końcówka pierwszej partii przełożyła na drugą. W tym fragmencie meczu walki było bardzo dużo. AZS PW miał szansę skończyć tego seta wcześniej. Prowadził 24:22. Gospodarze wyrównali, ale przyjezdni ostatecznie wygrali na przewagi. Po wyrównanym początku w trzecim secie dominowali goście, którzy wygrali do 13.

W czwartym secie gra była długo wyrównana. Na drugiej przerwie technicznej AZS PW prowadził 16:11, ale szybko stracił taką przewagę. Ostatecznie podopieczni trenera Jakuba Bednaruka pewnie wygrali końcówkę.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25264&Page=S

M.Sz.

CEV: Chemik Police – Fenerbahce Grundig Stambuł 0:3

PLPSCz

Chemik Police przegrał Fenerbahce Grundig Stambuł 0:3 (20:25, 18:25, 23:25) w pierwszym meczu I rundy play off Ligi Mistrzyń. Sytuacja naszej drużyny jest bardzo trudna przed rewanżem.

Spotkaniem w Szczecinie rozpoczęła się rywalizacja w tej fazie Ligi Mistrzyń. Cztery mecze, w tym PGE Atom Trefl Sopot, odbędą się w środę. Ostatnie Urałoczka-NTMK Jekaterynburg – Dynamo Kazań zaplanowano w czwartek.

Fenerbahce to klasowa drużyna – powiedział przed meczem II trener Chemika, Jakub Głuszak. – Jest liderem krajowych rozgrywek. Wyszło z pierwszego miejsca w grupie Ligi Mistrzyń. Mają wiele gwiazd nie tylko europejskiego, ale i światowego formatu. Jedna z najlepszych drużyn naszego kontynentu.

Jakub Głuszak podkreślił, że największą gwiazdą zespołu jest Koreanka Kim. – To najlepiej zarabiająca zawodniczka na świecie – podkreślił. – Zapewne dlatego, że w zasadzie nie przytrafiają jej się słabsze mecze. Ona w każdym pojedynku gra na wysokim poziomie. Potrafi z piłką zrobić wszystko. Za rozegranie odpowiada Katarzyna Skorupa. Przez wielu wymieniana wśród najlepszych na swojej pozycji i ja zgadzam się z takimi opiniami. Rozgrywa w nieszablonowy sposób, ma oczy dookoła głowy. W ataku występuje Brankica Mihajlović. Zawodniczka grająca bardzo siłowo, niejeden mężczyzna odczułby jej atak przy próbie bloku. Serbka jest nominalną przyjmującą, ale z potrzeby w Fenerbahce gra jako atakująca. Zmiana pozycji wyszła jej na dobre. Drugą przyjmującą jest Lucia Bosetti, bardziej defensywna siatkarka, która świetnie radzi sobie w obronie i przyjęciu – zakończył II szkoleniowiec mistrzyń Polski.

Turczynki dysponują trudną zagrywką. Kim i Mihaljlović zagrywają silnie z wyskoku, pozostałe preferują serwis szybujący. Jedne i drugie jednak potrafią utrudnić życie przyjmującym i seriami zdobywają punkty. Szkoleniowcem gości jest Marcello Abbondanza, doświadczony trener z Włoch. Prowadził kadrę Bułgarii i Rabitę Baku.

Powyższe opinie, niestety, potwierdziły się w praktyce. Mistrzynie Polski pewnie przegrały dwa pierwszy sety. Jednak nie załamały się. Od początku trzeciego walczyły. Dzięki m.in. trudnym zagrywkom Montano Chemik objął prowadzenie. Fenerbahce odrobiło straty. Później jeszcze polski zespół prowadził, ale doszło do emocjonującej końcowki (23:23). W kolejnej akcji Kim pokazała, że ryzyko często opłaca, a w ostatniej turecki blok zakończył rywalizację.
Statystyki meczowe: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=28085

M.Sz.

PLPS: Effector Kielce – Łuczniczka Bydgoszcz 2:3

PLPSCz

Effector Kielce przegrał z Łuczniczką Bydgoszcz 2:3 (20:25, 25:20, 25:19, 16:25, 15:17) w meczu szesnastej kolejki PlusLigi. MVP Jakub Jarosz.

Trzy zwycięstwa w czterech meczach taki był bilans Łuczniczki Bydgoszcz w 2016 roku przed wyjazdem do Kielc. Dzisiejszy rywal imponował ostatnio formą, ale zawodnicy Effectora chcieli w końcu wygrać po serii meczów z tuzami PlusLigi.

Styczeń zdecydowanie lepiej zakończył się dla bydgoskiego klubu, który znacznie podreperował swój dorobek punktowy. Łuczniczka wygrała z AZS Politechniką Warszawską, AZS Indykpolem Olsztyn oraz MKS Będzin. Uległa dopiero w ostatniej kolejce Cerradowi Czarnym Radom 1:3.

Natomiast Effector ciągle czeka na pierwsze zwycięstwo w tym roku, ale ma już za sobą spotkania z najmocniejszymi ligowymi drużynami. – To nie były złe mecze w naszym wykonaniu. Myśleliśmy, że będzie to wyglądało gorzej, szczególnie, że kontuzjowani są Andreas Takvam i Adrian Buchowski, ale powiedziałbym, że nie jest źle. Brakuje nam trochę farta i konsekwencji – mówi Mateusz Bieniek, który w ostatni piątek odebrał nagrodę dla najbardziej popularnego sportowca regionu świętokrzyskiego.

Goście pewnie wygrali pierwszego seta. Pomogli im w tym kielczanie, popełniając sporo błędów. Łuczniczka miała też w swoich szeregach Jakuba Jarosza, który w tym fragmencie meczu był liderem swego zespołu.

W drugim secie gospodarze zaczęli uzyskiwać przewagę po pierwszej przerwie technicznej. Początkowo mieli problemy z zagrywką. Przy stanie 7:7 goście mieli cztery punkty po zepsutych serwisach kielczan. Później siatkarze Łuczniczki prezentowali się coraz słabiej. Trecia partia należała zdecydowanie do Effectora, a czwarta znów do gości. Poziom meczu był bardzo nierówny. W kolejnych partiach były dysproporcje w umiejętnościach pomiędzy poszczególnymi zespołami.

Dopiero w tie breaku kibice mieli trochę emocji. Zaczęło się od prowadzenia Effectora 2:0. Łuczniczka wyrównała i tak już było do końca. Piłkę meczową dał bydgoskiej drużynie Jarosz, po skutecznym ataku ze skrzydła – 14:13. Do remisu doprowadził Jungiewicz. Walkę na przewagi lepiej wytrzymali goście, po dwóch świetnych atakach Jarosza – 17:15, który zasłużenie został MVP spotkania.

Statystyki meczu:  http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25261&Page=S

M.Sz.

Komunikat zarządu PLPS S.A.

PLPSCz

PLPS S.A. informuje, że do 31 stycznia 2016 roku w sumie siedem zespołów pierwszoligowych złożyło wniosek o przyjęcie do PlusLigi i ORLEN Ligi w sezonie 2016/2017. Wnioski zostały złożone na piśmie do Zarządu PLPS, a kluby złożyły oświadczenia, w których potwierdziły, że znane im są warunki dopuszczenia do udziału w profesjonalnych rozgrywkach, opisane w paragrafie 13, ustęp 1 Regulaminu Profesjonalnego Współzawodnictwa.

Od momentu złożenia wniosków kluby będą podlegały weryfikacji przez Zarządzającego PlusLigą oraz ORLEN Ligą w zakresie spełnienia przez nie warunków uczestnictwa w Ligach, określonych w Regulaminie (regulamin tutaj:http://www.plps.pl/articles/id/154.html).

Wnioski do ORLEN Ligi złożyły następujące kluby:
AZS PWSZ Karpaty MOSiR KHS Krosno
ŁKS Łódź Siatkówka Żeńska (nazwa drużyny w rozgrywkach 1. ligi: ŁKS Commercecon Łódź)
Volley Toruń (nazwa drużyny w rozgrywkach 1. ligi: KT7 CNC Budowlani Toruń)
Wisła Warszawa

Wnioski do PlusLigi złożyły:
KPS PROGRESS Września (nazwa drużyny w rozgrywkach 1. ligi: APP Krispol Września)
TKKF Czarni Katowice (nazwa drużyny w rozgrywkach 1. ligi: GKS Katowice)
Espadon Szczecin

Zarząd PLPS S.A.

M.Sz.