PLPS: Asseco Resovia Rzeszów – Jastrzębski Węgiel 2:3

clip_image002

Mistrzowie Polski rozpoczęli I seta od mocnego uderzenia, prowadząc 3:0. Rywale szybko jednak odrobili straty. Przez długi czas żadnej z drużyn nie udawało się uzyskać znaczącej przewagi. Po autowym ataku Patryka Strzeżka gospodarze wygrywali 20:18 i wydawało się, że są na dobrej drodze do zwycięstwa. Jastrzębianie jednak nie zamierzali spasować. Zdobyli z rzędu cztery punkty i wyszli na prowadzenie 20:22. Zdenerwowany takim obrotem sprawy trener Andrzej Kowal dokonał zmian. Na boisku pojawili się Nikołaj Penczew, Fabian Drzyzga i Bartosz Kurek. Resovoacy doprowadzili do remisu 22:22, ale ostatnie słowo należało już do gości. Po długiej wymianie skutecznym atakiem popisał się Patryk Strzeżek, a chwilę później Wojciech Sobala zablokował Bartosza Kurka. Seta natomiast zakończył skutecznym serwisem Aleksander Shafranowich.

W drugiej partii jedynie na początku jastrzębianie nawiązywali walkę z mocno podrażnioną przegranym pierwszym setem Asseco Resovii. Zespół trenera Kowal sukcesywnie budował przewagę, a rywale zaczęli popełniać coraz więcej błędów (11 w tej części meczu). Podobnie było w secie numer trzy. Resoviacy od początku postawili na mocna zagrywkę, odrzucając rywali od siatki. W ekipie z Jastrzębia skutecznośc zatracił dobrze spisujący się wcześniej Patryk Strzeżek i przy stanie 8:4 zmienił go Maciej Muzaj. jego wejście, a szeczególnie zagrywka, odmieniło nieco obraz gry. Jastrzębianie doprowadzili do remisu 9:9, a za chwilę po ataku Nikołaja Penczewa w siatkę wyszli nawet na prowadzenie 10:9. Goście dzielnie walczyli do stanu 16:15, później już zdecydowanie dominowali miejscowi, którzy zdobyli trzy punkty z rzędu i spokojnie już kontrolowali przebieg tego seta.

Wydawało się, że mistrzowie Polski wskoczyli już na swój pułap i zakończą mecz w czterech setach, ale rywale ani na moment nie zamierzali odpuszczać. Świtenie w ataku spisywał się Maciej Muzaj, a przy tym zespół z Jastrzębia mocno we znaki dawał sie rywalom skuteczną zagrywką. Na drugą przerwę techniczną goście zeszli prowadząc 16:13, ale za chwilę głównie za sprawą Nikołaja Penczewa resoviacy doprowadzili do remisu (17:17). Kolejne akcje należały już jednak do Jastrzębskiego Węgla. Po dwóch autowych atakach Bartosza Kurka zespół ze Śląska wyszeł na prowadzenie 21:18 i nie oddał go już do końca doprowadzając do tie-breaka.

W nim wyrównana walka trwała do stanu 6:6. Później cztery punkty z rzędu zdobyli goście, którzy świtnie spisywali sie obronie (Adrian Mihułka) podbijając ataki rywali raz za razem wyprowadzali skuteczne kontry (Maciej Muzaj, Toontje van Lankvelt). To właśnie Kanadfyjczyk efektownym blokiem na Bartoszu Kurku zakończył mecz.

Asseco Resovia – Jastrzębski Węgiel 2-3 (22:25, 25:14, 25:20, 21:25, 9:15). MVP meczu Maciej Muzaj.

Statystyki meczu w Rzeszowie: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25113&Page=S

 

M.Sz.

PLPS: Indykpol AZS Olsztyn – AZS Politechnika Warszawska 3:2

clip_image002

To było bardzo ważne spotkanie dla obu drużyn. W mecz lepiej weszli goście, którzy zdecydowanie wygrali pierwszego seta, w drugim także nie mieli problemów z pokonaniem rywali. W trzecim gospodarze się przebudzili i w końcu doprowadzili do wyrównania, by po dreszczowcu w tie-breaku zgarnąć dwa punkty.

W pierwszym secie gospodarze mieli ogromne problemy, popełniali mnóstwo błędów, a grą Politechniki znakomicie dyrygował Paweł Zagumny. Goście prezentowali się zdecydowanie lepiej w ataku, lepiej też przyjmowali i grali skuteczniej blokiem oraz zagrywką. Na razie Indykpol AZS zaprezentował się dużo poniżej oczekiwań.

W drugiej partii nadal Indykpol AZS grał słabo, nie był w stanie zatrzymać w ofensywie Michała Filipa, który z łatwością rozbijał blok rywali. Trener Andrea Gardini ratował sytuację częstymi zmianami – na boisku pojawił się m.in. Marcin Waliński, jednak gospodarze nadal prezentowali się wyjątkowo ospale. Właściwie nie było elementu, w którym byliby w stanie zagrozić AZS Politechnice.

W trzeciej partii gospodarze wreszcie zaczęli skuteczniej przyjmować i atakować, dużo dobrego do gry wnieśli Marcin Waliński oraz Miłosz Zniszczoł. W końcówce tego seta gracze AZS Politechniki zaczęli popełniać proste błędy, których w dwóch pierwszych partiach udało im się unikać. W efekcie olsztynianie wygrali wysoko do 19. Najlepiej punktującym graczem w ekipie miejscowych jest Bartosz Bednorz – 11 pkt, w ekipie gości 16 pkt ma na koncie Michał Filip.

Czwarta partia była niezwykle emocjonująca – Indykpol AZS wygrał ją 27:25, a w samej końcówce prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Ostatnią akcję musiała dwukrotnie rozstrzygać weryfikacja wideo, ostatecznie jednak sędziowie uznali że atak gości był autowy, a gospodarze nie popełnili błędu dotknięcia siatki. O wszystkim w Olsztynie zdecydował piąty set, w którym znowu były ogromne emocje, a goście mieli piłki meczowe. Indykpol AZS je jednak obronił i sam ostatecznie zdobył 2 bezcenne punkty.

MVP meczu: Paweł Woicki.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25109&Page=S

Autor: Kamil Składowski,
fot. Indykpol AZS

M.Sz.

PZPS: Łączymy się w smutku i żalu z Francją

clip_image001

Głęboko poruszeni wczorajszymi wydarzeniami w Paryżu pragniemy złożyć wyrazy współczucia rodzinom i bliskim ofiar zamachów terrorystycznych. Rannym życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

Naszych licznych francuskich Przyjaciół, którzy związali swe zawodowe losy z Polską Siatkówką, pragniemy zapewnić o naszej solidarności w tym i bolesnym trudnym czasie.

Autor/Źródło: Polski Związek Piłki Siatkowej

M.Sz.

Młoda Liga: Starcie lidera z wiceliderem

clip_image002

Mecz Łuczniczki Bydgoszcz z Effectorem Kielce zainauguruje 6. kolejkę Młodej Ligi. Spotkanie rozpocznie się o godz. 11:00. O 15:30 na boisko wyjdą siatkarze RCS Cerradu Czarnych Radom, którzy podejmą PGE Skrę Bełchatów.

Jeszcze jedno spotkanie w grupie A rozegrają LOTOS Trefl Gdańsk vs Indykpol AZS Olsztyn. To starcie wicelidera i lidera tabeli. Zespół trenera Edwarda Pawluna traci do Akademików 3 punkty, ale rozegrał jeden mecz mniej. LOTOS Trefl vs Indykpol AZS – sobota, godz. 12:00.

W grupie B rywalizacja rozpocznie się od meczu BBTS ATH Bielsko-Biała vs Cuprum Lubin. Początek w samo południe. O godz. 17:00 ZAKSA Kędzierzyn-Koźle podejmie AZS Częstochowa. Ostatni mecz kolejki pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów i Jastrzębskim Węglem zostanie rozegrany 5 grudnia o godz. 15:00.

W 6. kolejce pauzują: AZS Politechnika Warszawska (gr. A) oraz MKS Będzin (gr. B).

W niedzielę zostanie rozegrane zaległe spotkanie 5. kolejki. O godz. 14:00 AZS Częstochowa podejmie MKS Będzin.

foto: PGE Skra Bełchatów

M.Sz.

Młoda Liga: Szkoleniowcy typują

clip_image002

W 6. kolejce pauzują AZS Politechnika Warszawska (w grupie A) oraz MKS Będzin (w grupie B). Szkoleniowców obu zespołów poprosiliśmy by wzięli udział w zabawie i wytypowali wyniki najbliższych meczów – trener Zbigniew Syguła w grupie A, a trener Wojciech Szczucki w grupie B.

Typy trenerskie Wojciecha Szczuckiego, AZS Politechnika Warszawska:
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 AZS Częstochowa
Asseco Resovia Rzeszów 3:2 Jastrzębski Węgiel
BBTS ATH Bielsko-Biała 1:3 Cuprum Lubin

Typy trenerskie Zbigniewa Syguły, MKS Będzin:
RCS Cerrad Czarni Radom 3:0 PGE Skra Bełchatów
Łuczniczka Bydgoszcz 3:0 Effector Kielce
LOTOS Trefl Gdańsk 3:2 Indykpol AZS Olsztyn

Pierwszy mecz 6. kolejki w sobotę o godz. 11:00.

M.Sz.

CEV: Pomi Casalmaggiore – Chemik Police 2:3

clip_image002

Pomi Casalmaggiore przegrało z Chemikiem Police 2:3 (16:25, 23:25, 25:23, 25:19, 12:15) w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzyń. W innym meczu grupy C Agel Prostejov przegrał z Eczacibasi VitrA Stambuł 0:3 (21:25, 23:25, 22:25).
– Siłą Pomi jest zespół. Dużo punktów zdobywają: Francesca Piccinini i Małgorzata Kożuch, ale pozostałe zawodniczki również prezentują wysoki poziom – mówił przed meczem Jakub Głuszak, drugi trener Chemika Police. – To nie ma znaczenia, że Pomi debiutuje w Lidze Mistrzyń. Zespół tworzą zawodniczki, które od wielu lat grają w europejskich pucharach, tyle że wcześniej robiły to w barwach innych drużyn. Dowodem może być rywalizacja w pierwszej kolejce Ligi Mistrzyń, w której Pomi pokonało Eczacibasi Stambuł, obrońcę tytułu najlepszej drużyny europejskiej i klubowego mistrza świata.
Mistrzynie Polski odniosły drugie zwycięstwo. Ich wygrana we Włoszech mogła być wyższa lecz zawodniczki trenera Giuseppe Cuccariniego nie wykorzystały swojej szansy w trzeciej partii. Polski zespół odniósł duży sukces. Wygrana nad mistrzem Włoch ma zawsze swoją renomę.
Statystyki meczu: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=28050

M.Sz.

CEV: Impel Wrocław przegrał z Dresdner S.C. 2:3

clip_image001

Impel Wrocław przegrał z Dresdner S.C. 2:3 (17:25, 25:23, 26:24, 21:25, 13:15) w meczu drugiej kolejki grupy E Ligi Mistrzyń. W dwóch spotkaniach zespół z Dolnego Śląska jedno spotkanie wygrał i doznał porażki.
– W fazie grupowej do rozegrania pozostały jeszcze cztery mecze – mówił po spotkaniu trener wrocławskiej drużyny Nicola Negro. – Wiele wskazuje, że jeżeli myślimy o awansie, będziemy musieli wygrać rewanż w Dreźnie. I jest to możliwe. Musimy jednak wcześniej poprawić naszą grę, a jest co w niej poprawiać, bo nadal wiele do życzenia pozostawia zagrywka, ale też brakuje nam siły.
Wrocławski szkoleniowiec podkreślił, że przed jego zespołem jest jeszcze wiele pracy. – Na pewno stać nas na lepszą grę i jestem przekonany, że taka ona będzie. Potrzeba tylko trochę cierpliwości – dodał trener Negro.

Statystyki meczu: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=28073

M.Sz.

PLPS: Jastrzębski Węgiel – BBTS Bielsko-Biała 2:3

clip_image002

W drugim pojedynku przed własną publicznością Jastrzębski Węgiel przegrał z BBTS-em Bielsko-Biała 3:2. Był to trzeci tie break jastrzębian w trwającym sezonie, ale pierwszy przegrany.

– To nie jest zespół „do bicia”, ale z drugiej strony gramy u siebie. Zdecyduje dyspozycja dnia i pewnie lepsza taktyka – tak rywalizację BBTS-u i Jastrzębia zapowiedział II szkoleniowiec śląskiej ekipy Leszek Dejewski. Obydwie drużyny w trwających rozgrywkach bardziej mierzą w środek tabeli niż w walkę o medale, ale obydwie pokazały już, że nie można ich lekceważyć. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha urwali punkt LOTOSOWI, a jastrzębianie nie przegrali jeszcze meczu. W bezpośredniej konfrontacji tych ekip nie zabrakło emocji, widowiskowych akcji i ambitnej walki o każdą piłkę.

Jastrzębski Węgiel rozpoczął spotkanie z Aleksandrem Szafranowiczem w startowej szóstce. Ten zawodnik w meczu z Indykpolem AZS Olsztyn zastąpił Toontje Van Lankvelta i wypadł bardzo korzystnie. Nieźle prezentował się także w inauguracyjnej partii potyczki z BBTS-em. To przy jego kąśliwej zagrywce gospodarze odskoczyli rywalom na 10:7, był też bardzo pewnym punktem w ataku (86%) i przyjęciu. Waleczni siatkarze z Bielska-Białej szybko jednak wyrównali straty i na drugim czasie technicznym to oni prowadzili jednym oczkiem. Po przerwie drużyny toczyły wyrównaną walkę, ale w decydującej fazie seta goście przeważali na siatce – lepiej grali wyblokiem i atakiem (22:25).

Siatkarze BBTS-u wygrali pierwszą partię głównie dzięki lepszemu przyjęciu zagrywki i bardzo dobrej skuteczności w ataku z pierwszej akcji (73%). W drugiej odsłonie dołożyli także świetną grę defensywną, w której brylował bardzo dobrze znany w PlusLidze Kanadyjczyk Daniel Lewis (5:8). U miejscowych wciąż spore problemy z kończeniem piłek miał Maciej Muzaj (tylko 29% efektywności w secie otwarcia), niewielki udział w zdobywaniu punktów mieli środkowi. Dlatego to podopieczni trenera Stelmacha, u których siła ataku rozkładała się praktycznie na wszystkich zawodników, wiedli prym także w drugiej części meczu (15:17, 22:25).

W trzeciej partii trener gospodarzy sięgnął po Van Lankvelta (za De Rocco), a gdy jego siatkarze przegrywali 4:7, za słabo spisującego się Muzaja wprowadził Patryka Strzeżka. Strzeżek był jednym z bohaterów rywalizacji jastrzębian z Olsztynem, sporo ożywienia i dobrej energii wniósł także w środę. Wtórował mu Kanadyjczyk, który dwukrotnie punktując na kontrze dał swojej drużynie prowadzenie 12:11. Gra miejscowych nabrała kolorytu, a po przeciwnej stronie siatki zaczęły dziać się złe rzeczy – niedokładne przyjęcia, problemy z kończeniem akcji w ataku. Słabość rywali bezlitośnie wykorzystali podopieczni trenera Lebedew, wygrywając do 17.

Z każdą częścią meczu gospodarze grali coraz lepiej. Przyjezdni natomiast coraz mniej razili zagrywką, nie grali też tak skutecznie w obronie, jak w pierwszych dwóch partiach (13:10). Trener Stelmach próbował mobilizować swoich podopiecznych na kolejnych przerwach, ale ci nie byli w stanie wrócić do poziomu z początku meczu. Wyraźnie spadła jakość gry Bartosza Janeczka, za to jego vis a vis był prawdziwą armatą w ataku (59%).

Po raz trzeci w tym sezonie o losach rywalizacji Jastrzębskiego Węgla rozstrzygał tie break, ale po raz pierwszy był to przegrany bój. Piątą odsłonę bardzo dobrze rozpoczęli goście – 1:4 i to oni ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, odnosząc pierwsze, ale w pełni zasłużone zwycięstwo.

Jastrzębski Węgiel – BBTS Bielsko-Biała 2:3 (22:25, 22:25, 25:17, 25:19, 13:15)
MVP: Serhiy Kapelus

Autor:Ilona Kobus

M.Sz.

PLPS: PGE Skra Bełchatów – Asseco Resovia Rzeszów 1:3

clip_image001

W hicie trzeciej kolejki PlusLigi PGE Skra Bełchatów przegrała 1:3 z Asseco Resovią Rzeszów. Mecz stał na wysokim poziomie, a kapitalny powrót do hali w Bełchatowie zaliczył Bartosz Kurek, który został MVP meczu.

Pierwszy set to przede wszystkim wspaniały poziom i wielkie emocje. Początek należał do gospodarzy, którzy bardzo dobrze zagrywali, a Asseco Resovia miała kłopoty z dokładnym odbiorem lub w ogóle z przyjęciem zagrywki (jak w przypadku asa serwisowego Mariusza Wlazłego, który posłał piłkę lecącą 119 km/h…). W ekipie gości na starcie grał głównie Bartosz Kurek, dopiero od stanu 16:14 dla PGE Skry do skutecznej walki włączyli się kolejni gracze mistrzów Polski. Przy stanie 17:16 zagrywać zaczął debiutujący w barwach Asseco Resovii Amerykanin Thomas Jaeschke i posyłał bombę za bombą, wyprowadzając swoją ekipę na prowadzenie, którego nie oddała już do końca tej partii. Zastanawiające było, jak mało korzystała z usług swego kapitana PGE Skra – Mariusz Wlazły atakował zaledwie kilka razy.

W drugim secie kapitalnie spisał się wspomniany wcześniej Wlazły, który dostawał wreszcie wystawy (7 razy, skończył 4), Asseco Resovia zaczęła popełniać błędy – aż 8 w tej partii. Trener Andrzej Kowal dokonał zmian, na boisku pojawili się Olieg Achrem, Aleksander Śliwka, Jochen Schöps, Lukas Tichaček, ale te wszystkie ruchy nie przyniosły efektu i bełchatowianie wygrali pewnie 25:16 – zdobywając 5 pkt serwisem i popełniając tylko jeden błąd w polu zagrywki!
Trzeci set to popis mistrzów Polski, którzy prowadzili od samego początku. Aż 10 pkt atakiem zdobył Bartosz Kurek (przy 77-procentowej skuteczności, Wlazły też błyszczał – skończył 4 z 5 ataków) – w sumie atakujący reprezentacji Polski otrzymał w ataku aż 13 wystaw, przy 22 w całym secie Asseco Resovii! Ta gra się opłaciła, bo rzeszowianie wygrali wyraźnie do 20.

Czwarty set to kolejny, niesamowity moment gry Bartosza Kurka – atakujący skończył 8 z 11 ataków i poprowadził Asseco Resovię do triumfu. W całym meczu atakował z 64-procentową skutecznością, zdobył aż 31 pkt. – Nadal nie uważam, by ktoś mógł porównywać mnie do najlepszego gracza mistrzostw świata Mariusza Wlazłego. Może kiedyś będę miał na to szanse, lecz na razie próbuję być tak dobry, jak on – powiedział po spotkaniu Kurek.

Autor: Kamil Składowski, fot. PGE Skra

M.Sz.