PZPS: Zwycięski sparing siatkarzy z Kanadą

A
Polska pokonała Kanadę 4:1 (25:14, 31:29, 20:25, 25:20, 25:18) w rozegranym w Spale sparingowym meczu siatkarzy. Biało-czerwoni przygotowują się do turnieju kwalifikacyjnego w Berlinie (5-10 stycznia), którego zwycięzca awansuje do igrzysk w Rio de Janeiro.

Dzień wcześniej oba zespoły miały wspólny trening, w trakcie którego przeprowadzona została gra z dorzucanymi piłkami, w której biało-czerwoni zwyciężyli 4:0 (15:13, 15:13, 15:11, 15:13).

We wtorkowym spotkaniu bardzo dużo emocji dostraczył drugi set, w końcówce którego optymizmem napawała gra Bartosza Kurka. Nasz atakujący pewnie zagrywał i skończył kilka trudnych akcji. Na pełnych obrotach grał Michał Kubiak, który jak powiedział po spotkaniu czuje się coraz lepiej.

– W meczach kontrolnych z Kanadą chcieliśmy sprawdzić efekty naszej pracy. Jest jeszcze kilka dni, żeby poprawić pewne niedociągnięcia. Jestem dobrej myśli. Czeka nas trudne zadanie, ale jesteśmy świadomi swoich umiejętności – powiedział po dzisiejszym sparingu z Kanadą trener Stephane Antiga.

Zespół, który w Berlinie zajmie pierwsze miejsce wywalczy awans. Drużyny z miejsc 2-3 otrzymają jeszcze szansę w zawodach interkontynentalnych w maju w Japonii. – Nie chciałbym w Berlinie grać meczu o trzecie miejsce. Najlepiej oczywiście byłoby wygrać i mieć sprawę awansu z głowy – powiedział libero reprezentacji Polski Paweł Zatorski.

Środkowy biało-czerwonych Andrzej Wrona powiedział, że nasza ekipa nie obawia się nikogo. – Skupiamy się przede wszystkim na własnej grze. Nie zastanawiamy się, czy ten czy inny zespół jest mocny – dodał.

Awansu olimpijskiego nie ma jeszcze mistrz świata Polska, mistrz olimpijski Rosja i mistrz Europy Francja oraz kilka innych mocnych drużyn z naszego kontynentu. – Ktoś po prostu lato będzie miał wolne. Konkurencja jest bardzo mocna. Kwalifikacje do igrzysk są skomplikowane oraz trudne. Zdobyć medal olimpijski jest chyba łatwiej niż zakwalifikować się do samego turnieju – powiedział środkowy Marcin Możdżonek.

W meczu z Kanadą Polska grała w składzie: Grzegorz Łomacz, Bartosz Kurek, Mateusz Bieniek, Karol Kłos, Michał Kubiak, Wojciech Żaliński, Paweł Zatorski (l), Damian Wojtaszek (l) oraz Artur Szalpuk, Fabian Drzyzga, Rafał Buszek, Mateusz Mika, Marcin Możdżonek, Andrzej Wrona.

M.Sz.

CEV: Władimir Alekno podał skład na Berlin

A

Trener Władimir Alekno ogłosił skład reprezentacji Rosji na kontynentalny turniej kwalifikacyjny w Berlinie (5-10 stycznia) do igrzysk w Rio de Janeiro. Jego podopieczni zagrają w grupie z  Bułgarią, Finlandią i Francją.

Rosyjski szkoleniowiec mianował 40-letniego Siergieja Tietiuchina kapitanem reprezentacji. – Oczywiście brak Dmitrija Muserskiego jest stratą, ale było kim go zastąpić – powiedział trener Alekno.

Skład rerezentacji Rosji:
rozgrywający: Dmitrij Kowalow, Siergiej Grankin
atakujący: Maksim Michajłow, Konstantin Bakun
środkowi: Dmitrij Szczerbinin, Artiom Wolwicz, Andriej Aszczew, Aleksander Wołkow
przyjmujący: Siergiej Tietiuchin, Jurij Bierieżko, Aleksander Markin, Jegor Kluka
libero: Aleksiej Obmoczajew, Aleksiej Wierbow

W otwartym, dzisiejszym treningu nie wziął udziału Aleksander Wołkow

W drugiej grupie zagrają zesoły Polski, Belgii, Serbii i Niemiec.

M.Sz.

PZPS: Konrad Piechocki wiceprezesem PZPS

OTI_6686_cr

Podczas ostatniego w tym roku posiedzenia Zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej podjęto między innymi decyzję o przeprowadzeniu kolejnej edycji World Tour Grand Slam w stolicy Warmii i Mazur –Olsztynie.

Ze względu na fakt, że rok 2016 jest rokiem olimpijskim polska edycja Grand Slam w Olsztynie odbędzie się w terminie 14 – 19 czerwca.

Wcześniej, w terminie 7 – 8 czerwca 2016 roku odbędzie się Walne Sprawozdawczo – Wyborcze Zgromadzenie Delegatów PZPS, które wybierze nowe władze Związku.

W związku z dokonanymi wcześniej zmianami w składzie Prezydium, Zarząd postanowił powierzyć Panu Konradowi Piechockiemu obowiązki związane z nadzorem nad kwestiami dotyczącymi rozgrywek powołując go na funkcję Wiceprezesa PZPS.

Na wniosek Pionu Sportu i Szkolenia Zarząd PZPS zatwierdził szerokie kadry narodowe w siatkówce halowej i plażowej na sezon 2016.

Autor/Źródło: Janusz Uznanski – Rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej

M.Sz.OTI_6686_cr

PLPS: AZS Politechnika Warszawska – Jastrzębski Węgiel 3:0

OTI_6686_cr
W stolicy ostatni mecz PlusLigi w 2015 roku. AZS Politechnika rozbiła z jastrzębian, mimo że nie mógł zagrać chory Guillaume Samica.

W pierwszym secie AZS Politechnika problemy miała tylko na początku – w ekipie Jastrzębskiego bardzo skutecznie grał atakujący Maciej Muzaj, który otrzymywał bardzo dokładne wystawy od Michala Masnego. Później jednak uwidoczniła się różnica w grze obu ekip w obronie, gospodarze wiele razy podbijali ataki rywali, ofiarnie bronili i wypracowali sobie przewagę, której nie oddali do końca. Para przyjmujących Jakub Radomski – Łukasz Łapszyński udanie zastąpiła chorego przyjmującego z Francji.

Drugi set miał bardzo podobny przebieg – AZS walczył o każdą piłkę, kapitalnie szybko i dokładnie rozgrywał Paweł Zagumny. W ekipie Jastrzębskiego Węgla zawodziła przede wszystkim komunikacja, zespół popełniał całą masę prostych błędów, a czasami miał nawet problem z organizacją prostych kontrataków. W drugim secie Macieja Muzaja zastąpił były gracz AZS Patryk Strzeżek, jednak nie odmienił gry swojego zespołu. Dobrą zmianę dał za to Alexander Shafranovich.

W trzecim secie trener Mark Lebedew wrócił do Macieja Muzaja i przez chwilę jego zespół zaczął odrabiać straty. Później jednak Muzaj został zatrzymany, a kapitalnie w ataku i bloku prezentował się najwyższy siatkarz PlusLigi Bartłomiej Lemański. Goście grali bardzo niechlujnie i nie byli w stanie nawiązać walki z ekipą AZS, dobrze dowodzoną przez Zagumnego.
Na MVP meczu wybrano Pawła Zagumnego.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25225&Page=S

Autor: Kamil Składowski,

M.Sz.

PLPS: Indykpol AZS Olsztyn – LOTOS Trefl Gdańsk 3:2

_DSC0430

Indykpol AZS Olsztyn pokonał LOTOS Trefl Gdańsk 3:2 (21:25, 25:11, 16:25, 25:23, 15:13) w meczu jedenastej kolejki PlusLigi. MVP spotkania Paweł Woicki. Gospodarze podtrzymali passę zwycięstw we własnej hali. Andrea Anastasi, były trener męskiej reprezentacji Polski przegrał z byłym swoim asystentem, Andreą Gardinim.

LOTOS Trefl to drużyna, z którą olsztynianie znają się bardzo dobrze. Przed trwającym sezonem PlusLigi obie drużyny rozegrały ze sobą szereg meczów kontrolnych. Wtedy częściej górą byli akademicy z Olsztyna. Na pięć meczów kontrolnych olsztynianie wygrali aż trzy.

Sytuacja w tym meczu zmieniała się jak w kalejdoskopie. Po wygraniu pierwszej partii gdańszczanie całkowicie oddali inicjatywę gospodarzom w drugiej. W trzeciej znowu górą byli podopieczni trenera Anastasiego. Również w poszczególnych setach inicjatywa należała raz do jednej raz do drugiej drużyny. W pierwszej połowie czwartej partii w natarciu byli gospodarze. prowadzili już 16:10. Wydarzenia w meczu zmierzały do tie breaka. Jednak do kontrofensywy przeszedł LOTOS Trefl. Gdy Gawryszewski zablokował Bednorza było 22:22. Goście mieli szanse na komplet punktów. Jednak partię wygrali olsztynianie.

Na początku tie breaka prowadzenie objął LOTOS Trefl 3:1. Indykpol AZS walczył i wyrównał na 4:4. Przy zmianie stron było 8:7 dla gospodarzy i sprawa zwycięstwa pozostawała otwarta. Miejscowi następnie powiększali przewagę i wyniosła ona już 14:11. Goście nie poddawali się, zdobyli dwa punkty, ale wyrównać nie zdołali.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25227&Page=S

M.Sz.

PLPS: Cerrad Czarni Radom – PGE Skra Bełchatów 1:3

7C9A3398

W Radomiu rewelacja sezonu Cerrad Czarni dzielnie walczyła z PGE Skrą Bełchatów, jednak to rywale zgarnęli trzy punkty.

Pierwszy set to pokaz widowiskowej siatkówki z obu stron. Jak na razie w Radomiu nie brakuje emocji, jedynie zbyt duża liczba błędów serwisowych odrobinę obniża poziom meczu. PGE Skra Bełchatów wygrała w pierwszej odsłonie, bo w samej końcówce bardzo dobrze grała blokiem oraz wyblokiem, a doświadczeni skrzydłowi nie popełniali błędów – bardzo dobrze spisywał się Michał Winiarski, sprytem popisywał się Mariusz Wlazły, a na środku brylował duet Karol Kłos – Andrzej Wrona. Gospodarze jednak dzielnie walczyli i po pierwszej odsłonie na pewno nie można było stwierdzić, że brązowi medaliści poprzedniego sezonu mogą być już pewni wygranej.

Drugi set to spokojna gra PGE Skry, która była skuteczna i grała bardzo sprytnie. Na początku niesamowicie atakował Mariusz Wlazły i bełchatowianie osiągnęli wyraźną przewagę. W końcówce prowadzili 23:18, jednak gospodarze jeszcze raz zerwali się do walki. Wystarczyło tylko na kilka punktów, ostatecznie Cerrad Czarni przegrali do 21. W ich ekipie niezłą zmianę dał atakujący Zack La Cavera, który zmienił słabo spisującego się Bartłomieja Bołądzia.

Trzeci set był zdecydowanie najbardziej emocjonujący. Najlepiej obrazuje go akcja Wojciecha Żalińskiego, który ratując akcję przebiegł na drugą stronę boiska pod siatką, natychmiast wrócił na swoją połowę i jeszcze zatrzymał blokiem kontrę PGE Skry. Trener Miguel Falasca szukał wygranej w trzech setach, więc przy kłopotach swych liderów, wpuścił na boisko Nicolasa Marechala i Marcela Gromadowskiego. Nie były to zbyt udane zmiany, bo Francuz nie spisywał się najlepiej, a w ostatniej akcji Gromadowski zaatakował w aut.

Czwarta partia to ciągłe zwroty akcji i fantastyczne emocje, których dostarczyli gracze obu drużyn. Ostatecznie górą byli bełchatowianie, a MVP meczu został wybrany Facundo Conte, który wkładał w mecz bardzo dużo energii. Do tego stopnia, że za krytykowanie decyzji arbitra otrzymał nawet czerwoną kartkę. Ostatecznie jednak to jego zespół był górą, wygrał po bardzo zaciętej końcówce i zgarnął bardzo ważne trzy punkty, umacniając się na drugim miejscu w tabeli PlusLigi.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25226&Page=S

M.Sz.

PLPS: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – AZS Częstochowa 3:0

7C9A3398

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała z AZS Częstochowa 3:0  w 11. kolejce spotkań PlusLigi i z dwudziestoma dziewięcioma punktami na koncie przewodzi ligowej stawce. Akademicy okupują przedostatnią lokatę w tabeli.

Przed startem 11. kolejki spotkań PlusLigi ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle i AZS Częstochowa dzieliło w tabeli aż 20 oczek. Nic więc dziwnego, że ostatnie w tym roku kalendarzowym spotkanie w Kędzierzynie-Koźlu gospodarze rozstrzygnęli na swoją korzyść w trzech setach, dominując nad rywalami w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła.

W podstawowym składzie ZAKSY, podobnie jak w poprzednim pojedynku wystąpił Rafał Buszek, w meczowej dwunastce w ogóle natomiast nie było Grzegorza Boćka, który jest przeziębiony. Początek premierowej partii, niespodziewanie dla miejscowych, toczył się pod dyktando Akademików, którzy zdołali po celować zagrywką Pawła Zatorskiego (3:6) i dwukrotnie zapunktować na kontrze (7:10). Gdy nieco rozluźnieni na starcie gospodarze zwarli szyki, szybko odrobili straty i równie szybko wyszli na prowadzenie 18:13 (m.in. za sprawa kąśliwej zagrywki Jurija Gladyra). W tym fragmencie meczu świetnie spisywał się także Sam Deroo, który obok Dawid Konarskiego był najskuteczniejszym zawodnikiem kędzierzynian w pierwszej partii (po 5 oczek), wygranej przez nich do 18.

W kolejnej odsłonie w polu gry ZAKSY pojawił się Patryk Czarnowski (za Gladyra), a jego drużyna, tak samo jak w secie otwarcia, górowała nad rywalami w ataku (52%, AZS tylko 31%). Goście podbijali sporo piłek w obronie, ale nie potrafili zamieniać ich na punkty, za to ekipa po drugiej stronie siatki wykorzystywała każdą nadarzającą się okazję (10:5). Trener Bąkiewicz chcąc zmienić obraz gry swoich podopiecznych, posłał do boju Tomasza Kowalskiego (za Redwitza), ale gdy przeciwnicy odskoczyli na 15:7, wrócił do pierwszego ustawienia. W końcówce tej części spotkania punkty zdobywała głównie jedna drużyna – kędzierzynianie, którzy rozbili AZS do 14.

Trzecią i ostatnią partię sobotniego pojedynku znów dobrze rozpoczęli częstochowianie (3:6), ale podobnie jak na inaugurację gry, nie potrafili utrzymać korzystnego wyniku. Bronili nawet te piekielnie mocne ataki przeciwników, ale w kontrataku albo przebijali piłkę, albo popełniali niewymuszone błędy. Za to siatkarze z Kędzierzyna-Koźle spokojnie grali swoje, choć tym razem nie zdołali zbudować tak dużego dystansu punktowego, jak w poprzednich setach (15:13, 18:18). Co więcej, w decydującej fazie rywalizacji to goście wyszli na jednopunktowe prowadzenie, jednak cieszyli się nim bardzo krótko. Chwile później Dawid Konarski zakończył mecz atakiem z prawego skrzydła.

Był to ostatni pojedynek ligowy obydwu zespołów przed przerwą w rozgrywkach spowodowaną przygotowaniami do turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, która potrwa do 13. stycznia. Po niej ZAKSA podejmie na swoim boisku Cuprum Lubin, a AZS zagra z BBTS-em Bielsko-Biała.

MVP: Łukasz Wiśniewski

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25223&Page=S

Autor: Ilona Kobus

M.Sz.

PLPS: Cuprum Lubin – Łuczniczka Bydgoszcz 3:0

7C9A3398

Cuprum Lubin pokonało Łuczniczkę Bydgoszcz 3:0 (25:21, 25:19, 25:20) w meczu 11. kolejki PlusLigi. MVP spotkania Wojciech Włodarczyk. Po serii spotkań z zespołami czołówki ostatniego sezonu gospodarze zagrali z ekipą niżej klasyfikowaną w tabeli ekstraklasy. Odnieśli zasłużone zwycięstwo, choć zespół gości robił co mógł, żeby wygrać choć jednego seta.

Ostatnie cztery pojedynki kosztowały siatkarzy Cuprum bardzo dużo energii. Wszystkie bowiem zakończyły się w pięciu setach. Najpierw była wygrana z mistrzem Polski Asseco Resovią Rzeszów a następnie trzy emocjonujące przegrane spotkania – z LOTOSem Treflem Gdańsk, PGE Skrą Bełchatów i Jastrzębskim Węglem. – Pomimo ostatnich przegranych nastawienie się nie zmienia. Zawsze wychodzimy w stu procentach  zmotywowani do zwycięstwa – mówi środkowy Cuprum Dawid Gunia. – Ostatnie mecze pokazują, że znamy swoje możliwości na pełnym dystansie i będziemy walczyć do końca, dopóki wystarczy nam sił, których mamy jeszcze dużo.

W pierwszym secie wyrównana walka trwała bardzo długo. Łuczniczka prowadziła jeszcze 19:18 i w tym momencie zdecydowaną inicjatywę przejęli gospodarze. Zdobyli pięć kolejnych punktów i losy rywalizacji w tej partii były już rozstrzygnięte.

W drugiej partii gospodarze mieli przewagę od początku. Po blokach Malinowskiego i Możdżonka prowadzili oni 4:1. Drużynie gości nic nie wychodziło. Prowadzenie Cuprum rosło i po punktowej zagrywce Włodarczyka wynosiło ono 16:9. Seta zakończyła udana akcja Boehme.

W trzecim secie bydgoszczanie nie ustępowali. Zmniejszyli straty z 12:7 na 12:10. Wtedy trener Gheorghe Cretu poprosił o czas. Na drugiej przerwie technicznej było już 16:10 dla Cuprum. Dwa ostatnie punkty dla lubinian zdobył Wojciech Włodarczyk, pieczętując tym samym dobrą grę swoją i całego zespołu.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25224&Page=S

M.Sz.

PLPS: Effector Kielce – BBTS Bielsko-Biała 3:1

203700_20151217pod057

W Kielcach rozegrano stracie drużyn walczących w tym sezonie o każdy punkt. Tym razem Effector, z kapitalnie grającymi środkowymi, okazał się zdecydowanie lepszy i zagrnął bezcenne trzy oczka.

Przed meczem podziękowano wieloletniemu komisarzowi technicznemu Józefowi Sałkowi, dla którego to będzie ostatni mecz jako komisarza PLPS S.A.

Obie drużyny rozpoczęły mecz w optymalnych składach, w których najczęściej wybiegały w ostatnich spotkaniach. Początek wcale nie wskazywał, że Effector wygra pierwsza partię w aż tak zdecydowany sposób. Kielczanie wprawdzie prowadzili 16:13 po drugiej przerwie, jednak po niej BBTS kompletnie stanął – kolejni zawodnicy nie byli w stanie skończyć ataku w pierwszej akcji czy kontratakach. Ostatecznie gospodarze wygrali bardzo zasłużenie do 15, a ostatni punkt efektownym atakiem ze środka zdobył Mateusz Bieniek.

Drugi set miał nieoczekiwany przebieg – zupełnie niespodziewanie BBTS wyszedł na prowadzenie 8:2 i wydawało się, że wygra seta i wyrówna stan meczu. Nic bardziej mylnego, Effector dzielnie odrabiał straty i po asie serwisowym Mateusza Bieńka wyszedł na prowadzenie 16:15! Później trwała walka punkt za punkt, a w końcówce większym sprytem wykazali się gracze trenera Dariusza Daszkiewicza i wygrali partię do 20.

W trzecim secie znowu lepiej wystartowali przyjezdni, jednak o wyniku zdecydowała dalsza część partii, gdy BBTS odskoczył – wygrywał 19:12. W końcówce trener Daszkiewicz wprowadził na boisko m.in. bardzo doświadczonego atakującego Grzegorza Szymańskiego (pierwszy raz pojawił się na placu w tym sezonie). BBTS zasłużenie wygrał, bo poprawił zagrywkę i serwis, a skrzydłowi skutecznie kończyli ataki.

W kolejnej odsłonie Effector zaczął lepiej przyjmować i w efekcie Michał Kędzierski mógł zacząć grać to, co wcześniej przynosiło efekt – wystawiać bardzo często do swoich środkowych. A oni kończyli atak po ataku i efektownie punktowali. BBTS walczył, doprowadził do stanu 15:17, jednak później popełnił wiele prostych błędów. Ostatecznie gospodarze wygrali za trzy punkty, kolejny raz prezentując całkiem niezłą siatkówkę.
MVP meczu: Mateusz Bieniek.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25229&Page=S

M.Sz.

CEV: Volley Asse-Lennik – Asseco Resovia Rzeszów 1:3

203700_20151217pod057

Asseco Resovia Rzeszów kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W czwartek podopieczni trenera Andrzeja Kowala stracili pierwszego seta w tej edycji, ale wygrali czwarty mecz i mogą już myśleć o spotkaniach w I rundzie play off.

Belgijski Volley Asse-Lennik przegrał z Asseco Resovią Rzeszów 1:3 (25:21, 13:25, 24:26, 14:25) w meczu czwartej kolejki grupy G Ligi Mistrzów.

Asseco Resovia Rzeszów kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Dotychczas podopieczni trenera Andrzeja Kowala nie stracili seta.  Gospodarze objęli prowadzenie na początku pierwszego seta i nie oddali inicjatywy do końca. Ich przewaga wynosiła m.in. 8:4 i 16:12. Mistrzowie Polski nie potrafili złapać swojego rytmu gry i przegrali 21:25.

Drugiego i czwartego seta rzeszowianie rozegrali pod swoje dyktando. Przebieg gry w tych partiach przedstawił rzeczywistą różnicę w umiejętnościach pomiędzy tymi zespołami. Gdy pojawiły się przestoje w meczach mistrza Polski Belgowie wyczuwali szansę i walczyli. Seta urwali, ale punktu nie byli w stanie. Asseco Resovia po prostu była lepsza. Nawet gdy grała słabo.

W innym meczu tej grupy Tomis Konstancja przegrał z Dragonsem Lugano 0:3 (18:25, 8:25, 22:25).

Statystyki meczu: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=27849

M.Sz.