FIVB: Egipt kolejnym uczestnikiem igrzysk w Rio de Janeiro

A

Egipt pokonał w Brazaville Tunezję 3:2 (25:19, 20:25, 25:18, 19:25, 16:14) w finałowym meczu afrykańskiego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

Siatkarze Egiptu dołączyli do Brazylii, USA, Włoch, Argentyny, Rosji i Kuby, które wcześniej wywalczyły olimpijski awans. W rywalizacji w Rio de Janeiro weźmie udział dwanaście drużyn. Stawkę uzupełni najlepszy zespół z turnieju azjatyckiego oraz cztery ekipy z zawodów interkontynentalnych.

Polska od 28 maja do 5 czerwca zagra w Tokio w turnieju interkontynentalnym. Rywalami biało-czerwonych będą: Francja, Iran, Australia, Chiny, Japonia, Kanada i Wenezuela. Awans uzyskają trzy czołowe drużyny z turnieju interkontynentalnego oraz najlepsza z Azji.

Na przełomie maja i czerwca w drugim turnieju interkontynentalnym, którego miejsce nie jest jeszcze znane o jedną przepustkę do Rio zagrają: Chile (trzeci zespół kwalifikacji w Ameryce Południowej), Meksyk (trzeci zespół kwalifikacji w strefie NORCECA) oraz drugi i trzeci zespół po afrykańskich kwalifikacjach olimpijskich – Tunezja i Algieria. Zwycięski zespół w tym turnieju otrzyma olimpijską przepustkę.

Wyniki turnieju w Brazaville:
finał
Egipt – Tunezja
3:2 (25:19, 20:25, 25:18, 19:25, 16:14)

o trzecie miejsce
Kamerun – Algieria
2:3 (25:18, 24:26, 13:25, 25:18, 13:15).

M.Sz.

PLPS: GKS Katowice jedzie po nagrodę Pucharu Polski

FOT_7606
GKS Katowice musiał przebijać się przez trzy rundy, by znaleźć się w turnieju finałowym o Puchar Polski w piłce siatkowej mężczyzn 2016. Pierwszoligowcy, którzy marzą o PlusLidze chcą się pokazać siatkarskiej Polsce.

GKS Katowice to marka kojarząca się głównie z piłką nożną, jednak w tej chwili coraz mocniej wiąże się także z siatkówką. Działacze GKS mają bardzo ambitne plany i chcą rozbudowywać klub, liczą też na awans do PlusLigi. Na razie zespół spisuje się w rozgrywkach 1. ligi bardzo dobrze, a na dodatek wywalczył awans do czołowej ósemki Pucharu Polski w piłce siatkowej mężczyzn 2016.

W ekipie GKS występuje kilku znanych z PlusLigi graczy, m.in. atakujący Jan Król,  Maciej Fijałek, Tomasz Kalembka, Bartosz Mariański oraz przyjmujący Michał Błoński. W drodze do turnieju finałowego PP GKS pokonał 3:1 AGH Kraków, 3:0 KPS Kęty i 3:0 Aluron Vitru Wartę Zawiercie.

– W Pucharze Polski przebijaliśmy się od czwartej rundy, bo w zeszłym sezonie byliśmy jeszcze drugoligowcem. Z mojego punktu widzenia to doskonała sprawa, że mieliśmy te dodatkowe starcia, bo pozwoliły nam złapać rytm grając dwa razy w tygodniu – mówi Michał Błoński, przyjmujący GKS Katowice i dodaje: – Organizacyjnie wszystko w klubie jest w jak najlepszym porządku, a w drużynie panuje doskonała atmosfera. Mamy idealne warunki, by powalczyć o coś więcej. Zanim jednak zaczniemy marzyć o PlusLidze to musimy znaleźć się w czołowej czwórce pierwszej ligi po sezonie zasadniczym, bo taki jest przecież wymóg, by móc awansować do elity. Reszta będzie wtedy należała do działaczy i prezesów.

Pierwszoligowcy zdają sobie sprawę, że w ćwierćfinale PP czeka na nich piekielnie trudne zadanie, bowiem powalczą z jedną z czterech czołowych ekip PlusLigi po pierwszej rundzie fazy zasadniczej. – Skoro już jesteśmy w turnieju finałowym to nie ma znaczenia, z kim teraz zagramy. Każdy z rywali z czołówki PlusLigi będzie dla nas bajecznie atrakcyjnym rywalem i już cieszymy się na możliwość grania przeciwko zespołom z ekstraklasy. Można powiedzieć, że gra w takim turnieju to będzie dla nas nagroda, o nią właśnie walczyliśmy – podkreśla Błoński.

Autor: Kamil Składowski, fot. Jacek Cholewa

M.Sz.

PZPS: Wiosenne kwalifikacje olimpijskie

1

Wiosną: ramowo 14 maja – 5 czerwca odbędą się kolejne, ostatnie turnieje kwalifikacyjne mężczyzn do Igrzysk Olimpijskich Rio de Janeiro 2016.

W Tokio, w drugiej połowie maja rozegrany zostanie turniej interkontynentalny połączony z kwalifikacjami azjatyckimi. Awans uzyskają cztery drużyny z miejsc 1 – 3 plus minimum jedna najlepsza z Azji – łącznie cztery zespoły.

W stolicy Japonii zagrają: Australia, Chiny, Iran, Japonia, Francja, Polska, Wenezuela i Kanada.

W tym samym czasie w drugim turnieju interkontynentalnym, którego miejsce nie jest jeszcze znane o jedną przepustkę do Rio zagrają: Chile (trzeci zespół kwalifikacji w Ameryce Południowej), Meksyk (trzeci zespół kwalifikacji w strefie NORCECA) oraz drugi i trzeci zespół po afrykańskich kwalifikacjach olimpijskich (zwycięzcę i drużyny z miejsc 2 drugiego oraz trzeciego poznamy 14 stycznia br.).

Paszporty olimpijskie już posiadają: Brazylia (gospodarz), USA (zdobywca PŚ), Włochy (drugi zespół PŚ), Argentyna (zwycięzca kwalifikacji w Ameryce Południowej), Kuba (zwycięzca w strefie NORCECA), Rosja (zwycięzca kwalifikacji w Europie). Do tego grona wkrótce dołączy zwycięzca kwalifikacji w Afryce (14 stycznia).

W turnieju olimpijskim zagra 12 zespołów.

Autor/Źródło: Janusz Uznański – Rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej

 

M.Sz.

PZPS: PZPS doceniony przez Polski Komitet Olimpijski

A

11 stycznia 2016 roku w Centrum Olimpijskim PKOl im. Jana Pawła II odbyło się uroczyste Noworoczne Spotkanie Rodziny Olimpijskiej. Honorowymi gośćmi uroczystości była pierwsza para RP – Prezydent Andrzej Duda wraz z małżonką.

W siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego po raz kolejny zebrało się grono znakomitych gości, którym sport, a w szczególności ten olimpijski, jest bliski sercu. Wszystkich, w krótkim przemówieniu, serdecznie przywitał prezes PKOl Andrzej Kraśnicki.

– Nasza rodzina olimpijska jest coraz większa. To dla nas ogromna szansa na promowanie wartości związanych z ruchem olimpijskim, którymi są: przyjaźń, doskonałość, szacunek i fair play. Podejmujemy działania, by zaszczepić je w społeczeństwie – powiedział szef  PKOl. – Polscy sportowcy zanotowali zarówno sukcesy, jak i porażki, ale podobnie jak w każdej dziedzinie życia – w sporcie też trzeba przejść szkołę życia i przezwyciężyć trudności. To był dobry rok dla polskiego sportu. Warto przypomnieć, że w historycznych,  I Igrzyskach Europejskich w Baku, reprezentanci naszego kraju wywalczyli 20 medali – podkreślił sternik PKOl.

Nie zapomniano także o związkach sportowych, które w minionym roku osiągnęły najlepsze wyniki w mistrzostwach świata oraz Igrzyskach Europejskich w Baku. W gronie uhonorowanych znalazł się Polski Związek Piłki Siatkowej.

Jednym z najważniejszych momentów uroczystości było ogłoszenie laureatów Wielkiej Honorowej Nagrody Sportowej PKOl im. Piotra Nurowskiego. Kapituła Nagrody postanowiła – zgodnie z regulaminem – Nagrodę w jej 7. edycji przyznać znów w trzech kategoriach. W kategorii „Sportowiec roku” laureatką została Anita Włodarczyk – złota medalistka MŚ, rekordzistka świata w rzucie młotem. W kategorii „Drużyna roku” zwyciężyła Reprezentacja Polski w piłce ręcznej mężczyzn, a w kategorii „Trener roku” – Czesław Cybulski (współtwórca polskich sukcesów w rzucie młotem, w przeszłości opiekun m.in. Szymona Ziółkowskiego i Anity Włodarczyk, a potem – Pawła Fajdka).

W poniedziałek wieczorem odsłonięto także tablicę pamiątkową poświęconą Igrzyskom Europejskim Baku 2015. Jej odsłonięcia dokonała Szefowa Polskiej Misji na Igrzyskach – Marzenna Koszewska oraz dwoje medalistów: złota – Angelika Wątor (szermierka) i srebrny – Karol Robak (taekwondo). W Igrzyskach w turnieju siatkówki kobiet reprezentacja Polski zdobyła srebrny medal.

Autor/Źródło: EA, olimpijski.pl

M.Sz.

Spiridonow zaśpiewał: Polska, biało-czerwoni! (WIDEO)

j4v92uwowzfk53k4ohvmo38zgg7xgq4x

Wilfredo Leon postanowił wcielić się w rolę adwokata… Aleksieja Spiridonowa, który wzbudza ogromne kontrowersje w naszym kraju. Kubańczyk z polskim paszportem poprosił kibiców, by spojrzeli na jego klubowego kolegę przychylniejszym okiem. Przy tej okazji zamieścił w mediach społecznościowych filmik, na którym Rosjanin śpiewa „Polska, biało-czerwoni”.

„W polskich mediach jest sporo kontrowersji wokół mojego kolegi z drużyny Spirika. Możecie wierzyć lub nie, ale to dobry chłopak. Przyłapałem go, jak śpiewa dobrze znaną piosenkę „Polska, biało-czerwoni”. Spójrzcie i nie złośćcie się na niego. Lepiej pokażcie mu, że polscy fani są najlepsi i dajcie mu kilka pozytywnych komentarzy” – poprosił Leon na swoim Facebooku.

http://www.polsatsport.pl/wiadomosc/2016-01-09/spiridonow-zaspiewal-polska-bialo-czerwoni-wideo/

MC, Polsat Sport

M.Sz.

PZPS: Zagubiona kadra, stracony rok

rz1uuet2vnm5ukeyp8z3rueot2pn1rsh

Za nami pierwszy sezon pracy Jacka Nawrockiego z reprezentacją kobiet. Kończy się on porażką, bowiem nasze siatkarki nie zrealizowały zakładanego planu – brak awansu do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro byłby jednak jeszcze do zaakceptowania, gdybyśmy wkraczali w 2016 rok z drużyną gotową do kolejnych wyzwań, z ekipą grającą w jasnym systemie i trenerem mającym wizję pracy na następne miesiące. Boję się jednak, że najbliższy czas będzie poświęcony na dalsze eksperymenty.

Trener Jacek Nawrocki nie zrealizował planu na pierwszy rok pracy

Jacek Nawrocki miał za zadanie powalczyć o kwalifikację do imprezy czterolecia. Aby tego dokonać, musiał wywalczyć punkty potrzebne do rankingu, aby w ogóle dostać szansę gry w Ankarze. Srebrny medal Igrzysk Europejskich w Baku dał więc nadzieję, że wszystko zostanie podporządkowane styczniowemu turniejowi w Turcji. Tymczasem znad Bosforu Polki wracają po trzech porażkach, jako prawdopodobnie najsłabsza drużyna turnieju.

W międzyczasie biało-czerwone zagrały w World Grand Prix, w którym zajęły drugie miejsce na zapleczu elity i po raz kolejny nie awansowały do pierwszej grupy oraz odpadły w ćwierćfinale mistrzostw Europy.

Zmiany, zmiany, zmiany…

To co najbardziej boli, to ciągłe roszady w składzie. Przez cztery turnieje pod wodzą trenera Nawrockiego oglądaliśmy ciągle inną ekipę. Dla porównania Holandia, która jest o krok od awansu na igrzyska, awansowała do elity Grand Prix i zdobyła srebrny medal w mistrzostwach Europy, gra niezmienionym ustawieniem. Nawet największe gwiazdy i weteranki w pełni oddały się do dyspozycji Giovanniego Guidettiego, który nomen omen mógł być opiekunem naszego zespołu.

Tymczasem pod wodzą Nawrockiego oglądaliśmy ciągłe zmiany. Niezależnie od kontuzji i wypadków losowych, skład ulegał rotacji. Oto jak rozpoczynaliśmy najważniejsze spotkania w ostatnich miesiącach.

Finał Igrzysk Europejskich w Baku, Polska – Turcja 0:3:

Wołosz – Zaroślińska, Bednarek-Kasza – Pycia, Werblińska – Skowrońska-Dolata, Durajczyk.

 Finał II dywizji WGP, Polska – Holandia 0:3:

Wołosz – Zaroślińska, Efimienko – Tokarska, Kurnikowska – Grejman, Durajczyk.

Ćwierćfinał mistrzostw Europy, Polska – Holandia 1:3:

Wołosz – Skowrońska-Dolata, Pycia – Bednarek-Kasza, Kurnikowska – Kaczorowska, Maj.

Decydujący mecz kwalifikacji olimpijskich w Ankarze, Polska – Włochy 2:3:

Bełcik – Skowrońska-Dolata, Polańska – Pycia, Jagieło – Werblińska, Maj.

Tak naprawdę żadna zawodniczka nie zagrała we wszystkich czterech spotkaniach, a najbliżej była Joanna Wołosz, która jednak w Turcji doznała kontuzji. Niewytłumaczalne jest jednak dziś z perspektywy czasu rzucanie po pozycjach być może największej gwiazdy naszej reprezentacji, Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty. Trener Nawrocki najpierw tłumaczył, że chce postawić na ofensywne rozwiązanie i musimy grać z atakującą Impelu Wrocław na przyjęciu, po czym wrócił ją na nominalną pozycję. Dopiero przed Ankarą bowiem udało mu się przekonać do gry Aleksandrę Jagieło. Ale w międzyczasie nawet Anna Werblińska nie grała wszystkich spotkań. Efekt? Dziś ciężko powiedzieć kto jest pewniakiem do gry na pozycjach przyjmujących w rozpoczętym roku!

Ani stawianie na młode, ani stabilizacja

Inna sprawa, że w Ankarze słabo wypadła wspomniana Skowrońska-Dolata. W trzech spotkaniach skończyła zaledwie 25 z 82 piłek w ataku (30%), a zarazem popełniła też 25 błędów. Jeśli powodem było przeziębienie lub po prostu choroba, to znów szkoda że więcej szans nie otrzymała Berenika Tomsia – melodia przyszłości naszej reprezentacji, dobrze prezentująca się w lidze włoskiej.

Przecież trener Marco Bonitta zabrał do Ankary znacznie młodszą ekipę. Średnia wieku wyjściowego składu Italii na mecz z Polkami wynosiła… 25 lat! Bonitta podjął więc ryzyko, a wciąż jest w grze o igrzyska. Jeśli jednak przegra, będzie mógł powiedzieć, że ma szkielet drużyny na przyszłość.

Jeszcze inaczej wygląda sprawa środkowych – teoretycznie tutaj wybór w Polsce jest dosyć spory, ale jednak do końca nie wiadomo, na kogo chce stawiać trener Nawrocki. Pewniakiem u niego była tylko Sylwia Pycia i ona także wypadła najlepiej w Ankarze. Nieco słabiej prezentowała się za to Gabriela Polańska, która w trzech spotkaniach, 14 setach skończyła 6 z 17 ataków i zanotowała tylko cztery bloki. Zuzanna Efimienko, która weszła do gry w zasadzie dopiero w trzecim secie ostatniego spotkania w Ankarze zdążyła skończyć cztery z siedmiu ataków i pięć razy zablokować przeciwniczki.

Jeszcze raz przypomnijmy – w składzie Włoch mecz kończyły 17-letnia Alessia Orro, 17-letnia Paola Egonu, niespełna 20-letnia Anna Danesi, 22-letnia (10 stycznia skończy 23 lata), najbardziej z nich ograna Valentina Diouf. W odwodzie Bonitta miał nawet 26-letnią Lucię Bosetti i niespełna 22-letnią Christine Chirichellę, które już grywały w podstawowych składach reprezentacji oraz 19-letnią Sarę Bonifacio i 24-letnią Alessię Gennari. My ani nie postawiliśmy tak mocno na młodość, ani przez rok nie zbudowaliśmy stabilnego, pewnego składu w oparciu o najbardziej ograne siatkarki na arenie międzynarodowej.

Jaka przyszłość?

Dziś więc nadal nie wiemy, czy do reprezentacji mają szansę wrócić Katarzyna Skorupa i Milena Radecka, czy Tomsia będzie dostawać szanse nie tylko wobec kontuzji Zaroślińskiej, co z Malwiną Smarzek, której rozwój nie przebiega tak szybko, jak mieliśmy nadzieję, dlaczego Agnieszka Bednarek-Kasza nie robi postępów, które wróżono jej kilka lat temu, czy Anna Grejman, albo Natalia Kurnikowska są gotowe, aby wkroczyć na stałe w większym wymiarze do reprezentacji? Czy Skowrońska-Dolata oraz Werblińska dalej będą filarami tej ekipy?

Pytań jest dużo. Za dużo! I wydaje się, że po ostatnich miesiącach już powinniśmy mieć na nie odpowiedzi. Od 2009 roku i ostatniego udanego turnieju naszej żeńskiej kadry minęło już prawie siedem lat. W międzyczasie silne i ciekawe ekipy zbudowały Niemki, Holenderki, czy Belgijki, nowe pokolenia wprowadzają Turczynki, Serbki i Włoszki, tradycyjnie silne są Rosjanki. Z trzeciego miejsca w Europie spadliśmy w okolice 10. lokaty na Starym Kontynencie. Na świecie już dawno się nie liczymy, bijemy się z drużynami pokroju Portoryko i Kanady, o rywalizacji z Dominikaną, Tajlandią, czy innymi średniakami światowej siatkówki możemy zapomnieć. O potęgach nie ma co marzyć.

Quo vadis żeńska kadro? Czy prezes Paweł Papke zna odpowiedź?

Marcin Lepa, Polsat Sport

M.Sz.

CEV: Niespodzianka w Berlinie. Rosja jedzie do Rio, Francja znów zagra z Polską!

193738_CEV-OQM_20160110-192754

W finale rozgrywanego w Berlinie olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego siatkarzy doszło do konfrontacji mistrzów olimpijskich – Rosjan z mistrzami Europy – Francuzami. Spotkanie zakończyło się niespodziewanym zwycięstwem podopiecznych Władimira Alekno.

Pierwszy set miał bardzo jednostronne oblicze. Po skutecznym ataku Nicolasa Le Goffa Francuzi mieli trzy oczka zaliczki na pierwszej przerwie, po której zdeklasowali rywali. Wygrali pięć akcji z rzędu (13:5), punktując graczy Sbornej serwisami. Roszady w składzie Rosjan niewiele pomogły. Kevina Tillie ustalił wynik na drugiej przerwie (16:8), a w końcówce Trójkolorowi spokojnie dowieźli prowadzenie do końca. Wynik premierowej odsłony na 25:14 ustali skuteczną kontrą Antonin Rouzier.

Z kim Polacy zagrają w Tokio?

W drugiej partii role zaskakująco się odwróciły. Trener Alekno dokonał zmian w składzie, Rosjanie poprawili przyjęcie, byli skuteczniejsi w ataku, w efekcie znaczącą przewagę uzyskali już na pierwszej przerwie technicznej (4:8). Francuzi próbowali gonić wynik, ale każda próba zbliżenia się do Sbornej (10:12, 15:15), kończyła się szybką i skuteczną reakcją rywali. W końcówce podopieczni Władimira Alekno znów odskoczyli rywalom i pewnie wygrali. Ich mocną bronią był w tej partii blok (0:6 w punktowych blokach!).

Trzecia odsłona miała bardziej wyrównany przebieg od poprzednich. Rosjanie znów lepiej grali blokiem, po jednym z nich mieli trzy oczka zaliczki na pierwszej przerwie. Minimalną przewagę utrzymywali na przestrzeni całego seta (12:13, 20:22). Trójkolorowi jeszcze w końcówce byli bliscy dogonienia rywali. Co prawda Rosjanie mieli piłkę setową przy stanie 21:24, po przestrzelonej zagrywce Kevina Le Rouxa, ale skuteczny atak Antonina Rouziera i uderzenie Maksima Michajłowa w  aut przedłużyły nadzieje Francuzów. Sytuację wyjaśnił jednak w kolejnej akcji Jurij Bierieżko skutecznym atakiem ze środka.

W czwartym secie Rosjanie kontynuowali dobrą grę, a Francuzi stanęli w miejscu, zaskoczeni znakomitą postawą rywali. Po ataku Andrieja Aszczewa ze środka było 5:8 na pierwszej przerwie, później 8:12 i 11:16 na drugiej przerwie. Gdy tuż po niej Jurij Bierieżko zaskoczył rywali zagrywką stało się niemal pewne, że Trójkolorowi tej konfrontacji nie wygrają. Nie rezygnowali jednak, gonili wynik (15:19, 18:21, 21:23), ale nie zdołali już pokonać rywali.

Robert Murawski, Polsat Sport

M.Sz.

 

PZPS: Były siatkarz: Mecz Polska – Niemcy jak walka bokserska

A

Były siatkarz, a obecnie działacz Witold Roman ocenił, że mecz Polska – Niemcy (3:2) w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk był niczym walka bokserska na wykończenie. „Milion słów ciśnie się na usta” – przyznał.

Biało-czerwoni mogą mówić o sporym szczęściu, bo przegrana oznaczałaby koniec marzeń o występie w igrzyskach. Trzecia lokata daje im prawo gry w majowym turnieju interkontynentalnym w Japonii.

Antiga po horrorze: żyjemy!

 

„Milion słów ciśnie się na usta. Można ten mecz analizować na sto sposobów. Co nie szło, co wychodziło, dlaczego, w jaki sposób, a na końcu schodzi z nas powietrze, wygrywamy i nic, co było wcześniej, nie ma żadnego znaczenia, bo zespół awansował” – skomentował w rozmowie z PAP Roman.

 

On sam cieszy się, że ten mecz nie trwał dłużej, bo… by tego nie wytrzymał.

 

„Te huśtawki nastrojów są tak męczące, że czuję się jakbym sam był na boisku” – dodał.

 

Najbardziej szkoda mu było w trakcie spotkania zawodników, którzy walczyli z niemocą, by na końcu okazać się lepszymi.

 

„Umiejętności sportowe mamy na pewno wyższe, ale moim zdaniem wypadliśmy słabiej pod względem fizycznym, byliśmy też wolniejsi. Cały czas sądziłem, że pierwotną przyczyną były emocje, ale w pewnym momencie miałem wrażenie, jakby one były wtórne. Na przykład dochodzimy do bloku i po nim zawodnicy się przewracali. Nie byli w stanie utrzymać się na nogach. Takie samo doświadczenie miał lider Niemców Georg Grozer, który przewracał się po pewnych piłkach” – zauważył niegdyś znakomity środkowy.

 

O meczu powiedział: „To było jak walka boksera na wykończenie, czyli my cios, oni cios i kto będzie stał na samym końcu, ten wygra. W zwycięstwo włożone były wszystkie pokłady energii i emocje. Myślę, że zawodnicy po ostatniej piłce najchętniej by po prostu poleżeli”.

 

Roman uważa, że w taki sposób i w takich meczach rodzą się wielkie drużyny.

 

„To, co pokazali, jest być może zalążkiem nowego, silnego zespołu, który walczy do końca. W miarę grania, nam trochę poziom się podnosił, a Niemcom szło coraz gorzej. Na końcu okazało się, że gramy na podobnym poziomie, ale jesteśmy jako zespół bardziej doświadczeni” – powiedział.

 

Były reprezentant studzi jednak emocje i zwraca uwagę, że w Japonii wcale nie musi być tak łatwo.

 

„Przed turniejem w Berlinie powiedziałbym, że zawody w Japonii to formalność, ale tak naprawdę to trzeba grać na wysokim poziomie. Zawody w Berlinie pokazały, że nie ma już słabych drużyn w Europie, a myślę, że również w Tokio wszyscy będą chcieli się dostać do igrzysk. Patrząc obiektywnie, jesteśmy pierwsi w kolejce. Pytanie, czy ktoś nie namiesza” – podkreślił.

 

Najważniejsze jednak na chwilę obecną jest to, że Polacy zakwalifikowali się do turnieju interkontynentalnego.

 

„Później wszystko się może zdarzyć, a dla Niemców już nic się nie wydarzy…” – zauważył i dodał: „dla siatkówki stałaby się straszna krzywda, gdyby nie było nas na igrzyskach. Trzymajmy zatem dalej kciuki”.

 

Pewni gry w Tokio są Japonia, Iran, Australia, Chiny, Wenezuela, Francja i Polska oraz drużyna z drugiego miejsca trwającego właśnie turnieju kwalifikacyjnego strefy NORCECA (Kanada, Kuba, Portoryko lub Meksyk). Awans wywalczą cztery drużyny, w tym obowiązkowo jedna azjatycka.

M.Sz.

Grbić nie poprowadził Serbii do Rio. Straci pracę?

2uqck35eo3utf1k1x64sk1rgdjjasbdd

Reprezentacja Serbii zawiodła swoich kibiców i nie poleci na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Co to oznacza dla selekcjonera, Nikoli Grbicia? Wieloletni zawodnik reprezentacji wspomina o umowie, która łączyła go ze związkiem: czy to oznacza jego koniec na tej funkcji?

Miałem niepisaną umowę ze związkiem, że poprowadzę reprezentację do Rio. Nasza gra i wyniki nie były zadowalające, więc musimy zakwestionować moją posadę. Rozmawiałem już z Aleksandarem Boriciciem (prezydent związku) i za kilka dni porozmawiamy w Belgradzie o przyszłości serbskiej siatkówki. Jestem przekonany, że uda nam się podjąć właściwą decyzję co do mojej przyszłości.

Niespodzianka w Berlinie. Rosja jedzie do Rio, Francja znów zagra z Polską!

Serbowie muszą być świadomi, że w obecnej chwili jest kilka zespołów grających lepszą siatkówkę, warto wymienić chociażby Francję, Rosję, Brazylię, USA czy Polskę. Reprezentacja Serbii na turnieju w Berlinie wygrała jedynie jeden mecz – 3:1 z Belgią. Podopieczni Grbicia musieli uznać wyższość Polaków (1:3) i Niemców (0:3), przez co nie znaleźli się w najlepszej czwórce turnieju. Zwycięzca turnieju – Rosja wywalczył bezpośredni awans do IO, zaś kolejne dwa zespoły – Francja i Polska staną przed kolejną szansą w Tokio.

M.Sz.

CEV: Kwalifikacje olimpijskie w Berlinie : Niemcy – Polska 2:3

 _PSU7000
Reprezentacja Polski w meczu o trzecie miejsce turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich pokonała Niemców w tie-breaku i tym samy pozostaje w walce o prawo gry w Rio de Janeiro.

Najważniejszy mecz na turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich biało-czerwoni rozpoczęli w tym samym składzie co wczoraj. Już pierwsze akcje spotkania pokazały, że będzie to bardzo nerwowy mecz. Oba zespoły walczyły o każdą piłkę z największym poświęceniem. Na pierwszą przerwę techniczną drużyny schodziły przy dwupunktowym prowadzeniu gospodarzy turnieju (8:6). Po powrocie na boisko Michał Kubiak został zablokowany i Niemcy powiększyli przewagę. Polacy zaczęli mieć problemy z przyjęciem, mylili się też w ataku i przy stanie 11:7 Stephane Antiga przywołał swoich zawodników do siebie. Biało-czerwoni wciąż mieli problemy ze sforsowaniem niemieckiego bloku, a rywale popisywali się skutecznymi kontrami. Mistrzowie świata jednak nie spuszczali głów i przy stanie 16:14 świetne zagrywki Karola Kłosa dały Polakom remis (16:16). Wtedy jednak ciężar gry wziął na siebie Georg Grozer, który swoimi atomowymi serwisami i skutecznymi atakami ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, którego podopieczni Vitala Heynena nie oddali już do końca, wygrywając 25:20. W pierwszej partii najczęściej w polskim zespole atakował Bartosz Kurek (14 razy), który jednak skończył tylko pięć z posłanych do niego piłek. Polacy oddali też osiem punktów rywalom po własnych błędach.

Na drugą partię biało-czerwoni wybiegli tą samą szóstką, ale przy stanie 8:9 z boiska zszedł słabo spisujący się Bartosz Kurek, którego zastąpił Dawid Konarski. Niemal przez całego seta toczyła się walka punkt za punkt. Dopiero po drugiej przerwie technicznej gospodarze turnieju wypracowali sobie  dwa „oczka” przewagi. Stephane Antiga próbował odwrócić losy tej partii i do gry desygnował Fabiana Drzyzgę oraz Marcina Możdżonka. Wejście szczególnie tego drugiego zaowocowało udanymi blokami i to biało-czerwoni mogli się cieszyć ze zwycięstwa w tej odsłonie meczu (22:25).

W trzeciej partii Stephane Antiga powrócił do podstawowego składu z jedną zmianą  – Grzegorza Łomacza zastąpił Fabian Drzyzga. Podopieczni Vitala Heynena już na początku tego seta wypracowali sobie trzypunktową przewagę (8:5). Po pierwszej przerwie technicznej biało-czerwoni doprowadzili do remisu, ale Polacy znów zaczęli seryjnie popełniać błędy i w drugiej części tej partii inicjatywę przejęli gospodarze turnieju, którzy zdecydowanie wygrali tego seta (25:16). To błędy własne polskiego zespołu zadecydowały o przegranej w tej odsłonie meczu. Polacy popełnili ich aż dwanaście przy tylko czterech swoich rywali.

Kolejna partia początkowo nie przyniosła poprawy w grze polskiego zespołu. Podopieczni Stephana Antigi wciąż mieli olbrzymie problemy z kończeniem ataków i nadal popełniali mnóstwo błędów (10:6). Wtedy jednak wzmocnili zagrywkę i rywale również zaczęli się mylić, na drugą przerwę techniczną schodząc już tylko z jednym punktem przewagi (16:15). Od tego momentu aż do końca seta trwała zacięta walka o każdą piłkę. W niesamowitej końcówce lepsi okazali się być Polacy, którzy tym samym doprowadzili do tie-breaka.

Piąty set od początku do końca był wojną nerwów. W tej partii więcej zimnej krwi zachowali Polacy, którzy na przewagi wygrali do 14 i cały mecz 3:2, zyskując tym samym prawo gry w turnieju interkontynentalnym do Igrzysk Olimpijskich, który w maju odbędzie się w Japonii.

Niemcy – Polska 2:3 (25:20, 22:25, 25:16, 26:28, 14:16)

Niemcy: Fromm, Kaliberda, Bohme, Grozer, Kampa, Collin, Steuerwald M. (L), Tille (L) oraz Steuerwald P., Dunnes, Hirsch
Polska: Kurek, Kłos, Bieniek, Łomacz, Kubiak, Mika, Zatorski (L), Wojtaszek (L) oraz Konarski, Drzyzga, Możdżonek, Buszek

Autor:Iwona Gąsior, foto Piotr Sumara

M.Sz.