ORLEN Liga: KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – KS PAŁAC Bydgoszcz 3:1

A

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski pokonało KS PAŁAC Bydgoszcz 3:1 (25:23, 19:25, 25:19, 27:25) w meczu siedemnastej kolejki ORLEN Ligi. MVP Roksana Brzóska.

Mecz dziesiątej i jedenastej drużyny w tabeli nie był porywającym widowiskiem. Zawodniczki obu stron popełniały błędy i seryjnie traciły punktu. Jednym i drugim nie można odmówić ambicji. KSZO odniosło zasłużone zwycięstwo.

Spotkanie lepiej rozpoczął zespół gości. Przewaga wzrosła do 2:6 po ataku z lewego skrzydła Eweliny Krzywickiej. Następnie było 3:8. Po wznowieniu gry gospodynie szybko odrobiły straty. Huśtawka nastrojów trwała – KSZO wyszło na prowadzenie 12:10, a następnie przewagę miał Pałac 12:14. Ostatecznie wygrało KSZO 25:23.

Na początku drugiego seta inicjatywę miały bydgoszczanki. Zagrywką zapunktowała Śmieszek (1:3). Gospodynie popełniały błędy. W kolejnych akcjach sytuacja zmieniła się, podobnie jak w pierwszym secie, o 180 stopni. Dzięki sprytnej kiwce Weroniki Fojucik, która zastąpiła na pozycji atakującej Dominikę Minicz, było 15:15. W ostatnich akcjach zawodniczki gości sporo podbijały piłek w obronie. W kontratakach Pleśnierowicz kilka razy uruchomiła Joannę Kuligowską. Pałac uzyskał przewagę 17:21 i nie oddał już inicjatywy.

Trzeciego seta pewnie wygrało KSZO, choć początek był wyrównany, Pałac prowadził 7:8 po zbiciu z lewego skrzydła Eweliny Krzywickiej. Na drugiej przerwie technicznej było już 16:13 dla KSZO po przestoju bydgoszczanek. Trener Adam Grabowski wprowadzał na boisko zmienniczki, ale nie dało to rezultatu. Zespół gości miał słabe przyjęcie co wykorzystały podopieczne trenera Dariusza Parkitnego.

Bydgoszczanki zaczęły mocno czwartego seta. KSZO popełniało błędy. Akcje Kuligowskiej i Minicz dały prowadzenie drużynie gości 5:10. Pałacanki jednak nie ustrzegły błędów. KSZO wyrównało i już do końca toczyła twarda batalia o wygraną. Bydgoszcz miała piłkę setową 23:24, ale nie wykorzystała okazji podobnie jak następnej.

Statystyki meczowe: http://stats.orlenliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1035&mID=26404&Page=S

M.Sz.

ORLEN Liga: Budowlani Łódź – Developres SkyRes Rzeszów 3:2

A

Budowlani Łódź pokonali Developres SkyRes Rzeszów 3:2 (25:16, 23:25, 25:21, 24:26, 15:11) w meczu siedemnastej kolejki ORLEN Ligi.

Siatkarki Budowlanych Łódź do tej pory zgromadziły 31 punktów. Mają trzy oczka mniej od czwartego Impelu Wrocław. We własnej hali nie przegrały od 2 grudnia. Wówczas lepszy od gospodyń okazał się wspomniany Impel, który wygrał 3:2. Na przeciwległym biegunie jest Developres, który obecnych rozgrywek nie może zaliczyć do udanych. Jak dotąd udało się wywalczyć tylko 4 punkty. Rzeszowska drużyna w tym roku jeszcze nie zdołała zapunktować.

– Trenujemy ciężko, ale nie przekłada się to na wyniki. W Łodzi zagramy z pełnym zaangażowaniem i wiarą w to co robimy na co dzień. W tym sezonie przegrałyśmy już bardzo dużo spotkań, o wiele za dużo, ale to nie znaczy, że w poniedziałek się poddamy. Mam nadzieję, że nasze zaangażowanie i praca, jaką wkładamy na treningach w końcu pozwoli nam zapunktować – mówi Ewa Śliwińska, przyjmująca Developresu SkyRes, który w pierwszej rundzie przegrał z Budowlanymi we własnej hali 0:3 (16:25, 12:25, 27:29).

Rzeszowianki zdobyły jeden punkt, choć po pierwszym secie wyglądało, że mecz skończy się bardzo szybko. Jednak zespół trenera Jacka Skroka walczył, wygrał dwie końcówki i długo trzymał dystans w tie breaku. Ostatecznie gospodynie okazały się lepsze w ostatnim fragmencie tego seta..

Statystyki meczu: http://stats.orlenliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1035&mID=26406&Page=S

M.Sz.

Władysław Pałaszewski: męska siatkówka trzyma się u nas mocno

A

– W finale Pucharu Polski spotkały się dwa najlepsze zespoły. PGE Skra Bełchatów i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zasłużenie znalazły się w tej fazie – uważa nestor polskiej siatkówki Władysław Pałaszewski. Wygrali 3:2 bełchatowianie.

– Oba zespoły zaprezentowały wysoki poziom siatkówki. Na pewno kibice nie mają powodów do narzekań. W tym spotkaniu było wszystko. Wydarzeniom na boisku towarzyszyła znakomita oprawa organizacyjna i pełne trybuny kibiców. Czego chcieć więcej. Na pewno męska siatkówka w naszym kraju ma się dobrze i trzyma mocno. Mamy mocną PlusLigę, której trzech przedstawicieli awansowało do fazy play off Ligi Mistrzów – powiedział Władysław Pałaszewski.

W tie breaku finałowego meczu ZAKSA prowadziła 8:3. – Chyba niewielu w tym momencie sądziło, że Bełchatów wygra. Oglądałem kędzierzynian w PlusLidze i wielokrotnie zaimponowali mi świetną grą, mądrością taktyczną, umiejętnościami technicznymi. Mają znakomitego rozgrywającego. Byłem przygotowany na ich sukces. A jednak w takiej sytuacji przegrali. W siatkówce takie rzeczy trudno jest wytłumaczyć. PGE Skra ma ogromne powody do radości. Mariusz Wlazły raz jeszcze pokazał jak znakomitym jest graczem. Tytuł MVP turnieju dostał się w godne ręce – podkreślił Władysław Pałaszewski.

W środę Asseco Resovia Rzeszów podejmie w meczu PlusLigi PGE Skrę Bełchatów. – Finisz rundy zasadniczej naszej ekstraklasy zapowiada się rewelacyjnie ciekawie. W finale play off zagrają tylko dwie drużyny. Rzeszowianie są teraz na trzecim miejscu w tabeli i gonią drugą Skrę. Mamy znowu ciekawy mecz – uważa Władysław Pałaszewski.

Autor/Źródło: Eugeniusz Andrejuk

M.Sz.

PLPS: Indykpol AZS Olsztyn – Cuprum Lubin 3:1

A

Indykpol AZS Olsztyn pokonał Cuprum Lubin 3:1 (22:25, 27:25, 27:25, 25:19) w meczu 16. kolejki PlusLigi. MVP meczu Paweł Woicki.

Kiedy czołowe drużyny rywalizują o Puchar Polski, zespoły z drugiej części tabeli walczyły o ligowe punkty, bo PlusLiga tempa nie zwalnia. Dopiero co w poniedziałek Indykpol AZS Olsztyn podejmował we własnej hali Jastrzębski Węgiel, a już w niedzielę w Uranii zmierzył się z Cuprum Lubin. 9 lutego odbędzie się spotkanie Effectora Kielce z Łuczniczką Bydgoszcz, a dzień później pięć pozostałych w tym szlagier Asseco Resovia Rzeszów – PGE Skra Bełchatów.

W I rundzie rozgrywek olsztyńskim akademikom nie udało się zdobyć ani jednego punktu w rywalizacji z lubinianami. Drużyna prowadzona przez byłego szkoleniowca AZS Olsztyn – Gheorghe Cretu, nie dała wtedy praktycznie żadnych szans na nawiązanie walki.

— Przed meczem z Lubinem nastawienia są bojowe. Będziemy walczyć, żeby chociażby zrobić to dla naszych kibiców, którzy przychodzą na nasze mecze bardzo licznie. Musimy zrobić to dla nich, żeby w końcu wygrać mecz w Uranii – mówił po poniedziałkowym spotkaniu Marcin Waliński.

Ta sztuka udała się gospodarzom. Po przegranym pierwszym secie w dwóch następnych wygrali na przewagi, a w czwartej partii pewnie zwyciężyli, choć początkowo inicjatywa należała do gości. Było 6:10 i Miłosz Zniszczoł serią zagrywek dał swojej drużynie prowadzenie. Olsztynianie na tej serwisowej fali przeciągnęli losy meczu na swoją stronę. Indykpol AZS wygrał zasłużenie, a Cuprum może żałować, że nie wykorzystało okazji do wygrania w drugiej i trzeciej partii.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=25263&Page=S

M.Sz.

Finał Pucharu Polski: PGE Skra Bełchatów – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2

_PSU0521

PGE Skra Belchatów pokonała we Wrocławiu Zaksę Kędzierzyn-Koźle 3:2 w finałowym meczu turnieju o Puchar Polski. Kędzierzynianie po raz ostatni sięgnęli po to trofeum w 2014 roku, a bełchatowanie w 2012.

ZAKSA Kędzierzyn Koźle w drodze do niedzielnego finału pokonała Jastrzębski Węgiel 3:0, a następnie LOTOS Trefl Gdańsk 3:0. Natomiast PGE Skra wygrała z SMS PZPS Spała 3:0, a w półfinale aktualnego mistrza Polski, Asseco Resovię Rzeszów 3:1. 

Pierwszą partię finałowego spotkania od autowego ataku rozpoczął Mariusz Wlazły (0:1), chwilę później ten sam błąd popełnił Nicolas Marechal i Facundo Conte (0:3). Bełchatowianie od początku spotkania mieli spore problemy z przyjęciem zagrywki siatkarzy z Kędzierzyna. W tym elemencie punktował Łukasz Wiśniewski i Dawid Konarski (8:1). Po przerwie technicznej ZAKSA kontynuowała swoją dobrą, a przede wszystkim skuteczną grę (11:6). Z kolei PGE Skra nie potrafiła znaleźć skutecznego sposobu, żeby przeciwstawić się rywalom. Po zablokowanym ataku Marechala, schodzili na drugą pauzę przegrywając ośmioma punktami (8:16). Po wznowieniu gry dw punktowe bloki do swojego konta dopisał Jurij Gladyr, który zatrzymał w ataku odpowiednio Karola Kłosa i Israela Rodrigueza (19:9). Zawodnicy z Kędzierzyna do końca utrzymali wysoką skuteczność w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i pewnie wygrali tego seta do 12. 

Podopieczni Miguela Falaski po tak wysokiej porażce w pierwszym secie, kolejnego zaczęli znacznie lepiej. Dzięki zagrywce Nicolasa Uriarte i skutecznym atakom Mariusza Wlazłego objęli prowadzenie (5:3). Kędzierzynianie po krótkiej przerwie na żądanie Ferdinando de Giorgi szybko odrobili straty (6:6). Jednak przed pauzą siatkarze z Bełchatowa ponownie odskoczyli na dwa oczka (8:6). W dalszej części tej partii zespoły toczyły równą walkę. Jednak przed drugą przerwą techniczną bełchatowianie wypracowali trzypunktową przewagę. W dużej mierze była to zasługa świetnej zagrywki Facundo Conte oraz dobrej gry blokiem Srećko Lisinaca (16:13). Kiedy wydawało się, że PGE Skra pewnie wygra tę odsłonę meczu do gry włączyła się ZAKSA. Dobra zagrywka Wiśniewskiego i gra blokiem Gladyra, i Konarskiego dała im remis (20:20). Od tego momentu zespoły grały niemla punkt za punkt. W decydującej końcówce więcej zimnej krwi zachowali siatkarze ośmiokrotnego mistrza Polski (25:23). Wygraną w tym fragmencie gry przypieczętował punktowym atakiem z prawego skrzydła Conte. 

Szkoleniowiec drużyny z Opolszczyzny zdecydował, że seta numer trzy od początku rozpocznie na przyjęciu Rafał Buszek, który zastąpił Kevina Tillie. Dwa asy serwisowe Wiśniewskiego z rzędu dały im prowadzenie (3:1). Do tego PGE Skra zaczęła popełniać proste błędy w ataku (7:4). Chwilę przed przerwą techniczną Gladyr posłał na stronę przeciwników kolejnego asa serwisowego (8:4). Podopieczni Miguela Falaski nie złożyli broni. Po czasie zniwelowali stratę do dwóch oczek (11:13). ZAKSA jednak szybko ponownie odskoczyła na cztery oczka, dzięki mocnej zagrywce Gladyra (15:11). Chwilę później tą samą bronią odpowiedział Wlazły i było już (14:16). Końcówka seta podobnie jak wcześniejszego była bardzo zacięta i wyrównana (19:19). Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechyli siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle (25:22). Ostatni punkt w tej partii z lewego skrzydła zdobył Buszek.

Czwartego seta skutecznym atakiem ze środka rozpoczął Gladyr (1:0). Przed przerwą techniczną ZAKSA wyszła na trzypunktowe prowadzenie (8:5). Po wznowieniu gry inicjatywę na parkiecie przejęli kędzierzynianie. Bardzo dobrze bronili i wyprowadzali skuteczne kontry (10:5). PGE Skra po przerwie na żądanie trenera Falaski zaczęła punkt po punkcie odrabiać straty. Przed drugą pauzą zniwelowała stratę do dwóch punktów (12:14). W dalszej części tej partii drużyna z Kędzierzyna-Koźla utrzymywała dwu-trzypunktowe prowadzenie (17:14). Dzięki dobrej grze w kontrze i bloku siatkarze z Bełchatowa najpierw doprowadzili do remisu (18:18), a chwilę później objęli prowadzenie (20:18). Końcówka tego seta podobnie jak wcześniejszego była zarówno zacięta jak i nerwowa. PGE Skra walczyła o przedłużenie niedzielnej rywalizacja, a ZAKSA o  wygraną w czterech setach (24:24). Dwie ostatnie akcje na swoją korzyść rozstrzygnęli bełchatowianie (28:26). Najpierw został zablokowany Sam Deroo, a chwilę później ze środka zaatakował Lisnac.

O tym, kto w tym roku sięgnie po Puchar Polski musiał rozstrzygnąć tie-break. Od pierwszej piłki drużyny walczyły punkt za punkt (3:3). Niestety w dalszej części seta proste błędy w ataku zaczęli popełniać siatkarze z Bełchatowa (8:3). W dużej mierze była to zasługa świetnej zagrywki Konarskiego. Po zamianie stron ZAKSA Kędzierzyn-Koźle kontynuowała swoją dobrą grę (9:5). Zawodnicy z Bełchtowa starali się odrobić straty (9:11) i (11:12). Końcówka piątego i zarazem ostatniego meczu była bardzo zacięta i dostarczyła wszystkim, zawodnikom, trenerom i kibicowm niesamowitych wrażeń (14:11). Dwa ostatnie punkty na wagę zwycięstwa zdobyli siatkarze z Bełchatowa (19:17).

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:12, 23:25, 25:22, 26:28, 17:19)

Statystyki do meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?mID=26472&ID=1038

 

 

Autor/Źródło: Katarzyna Porębska (www.plusliga.pl)

M.Sz.

Puchar Polski siatkarzy: Mariusz Wlazły MVP

_PSU0521

Najlepszym zawodnikiem finałowego turnieju o Puchar Polski we Wrocławiu (MVP) został Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów). Jego zespół pokonał w finale ZAKSE Kędzierzyn-Koźle 3:2.

Zdobywca trofeum otrzymał nagrodę pieniężną w wysokości 150 000 złotych, a laureaci wyróżnień indywidulnych po 5 000 złotych, a MVP turnieju 10 000.

Nagrody indywidualne Pucharu Polski 2016:
MVP: Mariusz Wlazły (Skra Bełchatów)

Najlepszy zagrywający: Łukasz Wiśniewski (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)
Najlepszy przyjmujący: Facundo Conte (Skra Bełchatów)
Najlepszy broniący: Paweł Zatorski (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)
Najlepszy blokujący: Srećko Lisinac (Skra Bełchatów)
Najlepszy atakujący: Mariusz Wlazły (Skra Bełchatów)
Najlepszy rozgrywający: Benjamin Toniutti (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)

M.Sz.

 

PLPS i SUZUKI razem napędzają polską siatkówkę!

_PSU9400

Profesjonalna Liga Piłki Siatkowej S.A. oraz SUZUKI MOTOR POLAND – japoński producent samochodów, motocykli i silników zaburtowych w dniu półfinałów Pucharu Polski w piłce siatkowej mężczyzn 2016, podpisały umowę sponsorską, która skutkuje zaopatrzeniem PLPS we flotę najnowocześniejszych samochodów marki Suzuki.

Nowy Partner Ligi wesprze w ramach działań sponsoringowych organizację Pucharu Polski kobiet i mężczyzn, jak i Superpucharu w rozgrywkach obu Lig.

– Suzuki Motor Poland od wielu lat angażuje się w projekty sportowe. W 2015 roku było sponsorem Pucharów Polski w siatkówce damskiej i męskiej, dlatego decyzja o podjęciu dalszej współpracy była dla nas oczywista. Mało która dyscyplina sportowa cieszy się taką popularnością i sympatią wśród kibiców. Siatkówka gromadzi przed telewizorami i na trybunach rzesze wiernych fanów, którzy tworzą znakomitą atmosferę wokół tej dyscypliny. To dla nas prawdziwa przyjemność być jednym ze sponsorów PLPS – powiedział Tomoyuki Shimazaki, Prezes Zarządu Suzuki Motor Poland sp. z o. o.

– Cieszymy się z możliwości współpracy z tak rozpoznawalną marką jak Suzuki. Po raz kolejny PLPS pozyskuje innowacyjnego i silnego partnera do wspólnych działań i projektów. Wierzymy, że synergia naszych działań przyniesie obopólne korzyści, w tym szczególnie wpłynie na dalszy wzrost prestiżu rozgrywek ligowej piłki siatkowej w naszym kraju – powiedział Jacek Kasprzyk, Prezes Zarządu PLPS S.A.

Umowa z Suzuki Motor Poland przewiduje współpracę z PLPS na trzy sezony, z rozgrywkami na przełomie lat 2017/2018 włącznie.

M.Sz.

Puchar Polski: Asseco Resovia Rzeszów – PGE Skra Bełchatów 1:3

_PSU9400

W drugim pojedynku półfinałowym Pucharu Polski Asseco Resovia Rzeszów przegrała z PGE Skrą Bełchatów 1:3 (25:18, 20:25, 18:25, 24:26). Na zwycięzców w finale czeka ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej gry obu zespołu. W jednej z pierwszych akcji groźnie wyglądającego urazu nabawił się Krzysztof Ignaczak, który opuścił boisko z zakrwawionym łukiem brwiowym. Obie drużyny od samego początku postawiły na bardzo mocną zagrywkę. Na pierwszej przerwie technicznej minimalnie lepsi byli rzeszowianie (8:7). Po powrocie na plac gry aktualni mistrzowie Polski zaczęli przejmować inicjatywę – skutecznie z kontry zaatakował Olieg Achrem, asem serwisowym popisał się Jaeschke (11:7). Wykorzystując dokładne przyjęcie Fabian Drzyzga coraz częściej stawiał na środkowych i grę kombinacyjną. Podopiecznym Andrzeja Kowala udało się przejąć inicjatywę po drugiej przerwie technicznej. Dobry atak Bartosza Kurka z prawego skrzydła, a także skuteczne zbicie Holmesa z przechodzącej sprawiły, że na tablicy widniał wynik 18:13. O czas poprosił trener Falasca. Przerwa nie przyniosła jednak pożądanego rezultatu. W szeregach rzeszowian coraz lepiej prezentował się Bartosz Kurek, który wziął na siebie ciężar gry na siatce. Chcąc odmienić obraz gry swoich podopiecznych, Miguel Falasca zdecydował się desygnować do gry Marcina Janusza i Marcela Gromadowskiego (22:15). Wypracowana przez Asseco Resovię Rzeszów przewaga okazała się jednak barierą nie do przejścia. Seta zakończył skuteczny atak Jaeschke z drugiej linii (25:18).

Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli bełchatowianie, którzy wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (5:3). Rzeszowianie szybko jednak przystąpili do odrabiania strat – skutecznie atakowali Kurek i Jaeschke, a udany blok zanotował Holmes, który zatrzymał Facundo Conte. As serwisowy Fabiana Drzyzgi sprawił, że podopieczni Andrzeja Kowala zameldowali się na pierwszej przerwie technicznej z dwupunktowym prowadzenie (8:6). Wystarczyło dwie akcje, aby bełchatowianie odrobili straty i od tego momentu wynik oscylował wokół remisu (8:8, 10:10, 11:11).  Wspaniały as serwisowy Mariusza Wlazłego spowodował, iż o czas poprosił trener Kowal (11:12). W kolejnych akcjach drużyny grały punkt za punkt i dopiero świetna postawa Nicolasa Marechala pozwoliła Skrze Bełchatów przejąć inicjatywę. Reprezentant Francji najpierw skutecznie atakował, a chwilę później popisał się asem serwisowym (14:13). Druga przerwa techniczna należała do ekipy z Bełchatowa – Facundo Conte zatrzymał Bartosza Kurka, a Jaeschke pomylił się w ataku (16:14). Podopieczni Miguela Falasci wykorzystując coraz lepsze przyjęcie, powiększyli swoją przewagę, aż do czterech punktów (18:14). Pomimo usilnych prób zespołu ze stolicy Podkarpacia, bełchatowianie konsekwentnie utrzymywali wcześniej wypracowaną przewagę.  W szeregach mistrzów Polski w ważnych momentach drugiej partii brakowało kończącego ataku czyli elementu, który stanowił atut rzeszowian w pierwszym secie (78% skuteczności w ataku!).  Seta zakończył skuteczny atak Marechala (25:20).

Trzecią odsłonę lepiej rozpoczęli bełchatowianie. Nicolas Uriate korzystając z dobrego przyjęcia posyłał piłki do Conte i Wlazłego, którzy nie mylili się na siatce. Na pierwszej przerwie technicznej podopieczni trenera Kowala zameldowali się z trzypunktową stratą (5:8). Po powrocie na plac gry zawodnicy Skry Bełchatów zaczęli powiększać swoją przewagę (12:7), w czym mocno pomagali im rywale, którzy zaczęli popełniać błędy własne (dwa autowe ataki Achrema). Do gry desygnowany został Aleksander Śliwka, który miał poprawić skuteczność ataku rzeszowian. Świetnie jednak zaczął funkcjonować blok bełchatowian, który dwa razy skutecznie zatrzymał Bartosza Kurka. Kiedy strata Asseco Resovii Rzeszów wzrosła do sześciu punktów, o czas poprosił trener Kowal (9:15). Po drugiej przerwie technicznej mistrzowie Polski przystąpili do redukowania strat – punktowali Penczew, Śliwka i Kurek (14:18). Chcąc zareagować na sytuacje na boisku trener Falasca poprosił o czas dla swojego zespołu. W kolejnych akcjach zawodnicy Skry Bełchatów utrzymali bezpieczną przewagę (20:16), rzeszowianie natomiast cały czas szukali sposobu, aby zatrzymać skuteczne ataki rywali. Podopieczni Andrzeja Kowala w trzecim secie musieli uznać wyższość rywali, którzy wygrali 25:18 i tym samym objęli prowadzenie w całym spotkaniu.

Podbudowani korzystnym wynikiem meczu bełchatowianie rozpoczęli czwartego seta od trzypunktowego prowadzenia (7:4). Przed pierwszą przerwą techniczną ich rywale zdołali jednak zmniejszyć straty do jednego punktu (7:8). W kolejnych akcjach drużyny grały punkt za punkt, ale cały czas minimalną przewagę utrzymywali zawodnicy Skry Bełchatów (12:10). W szeregach prowadzącej drużyny świetnie prezentował się Facundo Conte, który był mocnym punktem na siatce. Przy stanie 14:13 dla Skry Bełchatów Nicolas Marechal trafił piłką w Krzysztofa Ignaczaka, który tym samym ponownie musiał opuścić plac gry. Na drugiej przerwie technicznej podopieczni Andrzeja Kowala tracili do rywali dwa punkty (14:16). Niesieni dopingiem swoich kibiców zawodnicy Miguela Falaski pewnie zmierzali po końcowe zwycięstwo. Argentyńskiego przyjmującego dobrze uzupełniał Mariusz Wlazły (19:16). Mistrzowie Polski w samej końcówce podjęli jeszcze jedną próbę odwrócenia losów spotkania (21:23). Ciężar gry wziął na siebie Bartosz Kurek, który popisał się dwoma skutecznymi atakami (23:24) i o czas poprosił trener Falasca. Po powrocie na plac gry skutecznie atakował Bartosz Kurek (24:24)! Na ciosy Kurka odpowiedział jednak Facundo Conte, który ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie (25:24). W kolejnej akcji Argentyńczyk dokończył dzieła i swoim skutecznym zbiciem zapewnił PGE Skrze Bełchatów udział w finale Pucharu Polski.

MVP: Facundo Conte

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?mID=26471&ID=1038

Autor: Sebastian Solecki, foto Piotr Sumara

M.Sz.

Puchar Polski: LOTOS Trefl Gdańsk – ZAKSA Kędzierzyn Koźle 0:3

_PSU9400

O udział w finale Pucharu Polski we Wrocławiu, w pierwszym półfinale, walczy LOTOS Trefl Gdańsk oraz ZAKSA Kędzierzyn Koźle. Zespół Andrei Anastasiego w zaciętym, pięciosetowym boju pokonal Cerrad Czarnych Radom 3:2, a drużyna z opolszczyzny gładko pokonała Jastrzębski Węgiel 3:0. Można spodziewać się, że to podopieczni Ferdinando de Giorgi zachowali więcej energii na dzisiejsze spotkanie.

 

Kędzierzynianie rozpoczęli to spotkanie z wysokiego „c”. Dzięki skutecznej zagrywce, atakom ze środka w pierwszej fazie prowadzili już 6:2. W tym momencie trener Andrea Anastasi poprosił o czas. Przed pierwszą przerwa techniczną gdańszczanom udało się odrobić kilka punktów i do swoich rywali tracili już tylko cztery „oczka”. Mimo że Murphy Troy atakował ze zmiennym szczęściem, zdobywcy ubieglorocznego Pucharu Polski zaczęli odrabiać straty. Bardzo dobrze broniki ataki Kędzierzynian, przeprowadzali skuteczne kontrataki. Reżyser kędzierzyńskiej gry, Benjamin Toniutti, często korzystał z usług swoich środkowych – Łukasza Wiśniewsiego oraz Jurija Gładyra, którzy całkiem dobrze spisywali się w ataku. W ostatniej fazie seta wyrównała się gra po obu stronach siatki (19:19). Kędzierzynianom udalo się zdobyć dwa punkty przewagi, aby za moment po dwóch prostych błędach (atak bez bloku w aut, podwójne odbicie piłki) stracić je (21:21). Po błędzie Mateusza Miki, to zawodnicy ZAKSY Kedzierzyn Koźle mieli pierwszą piłkę setową, którą do gry wprowadzał kapitan Benjamin Toniutti. Po ataku Damiana Schulza powstała wątpliwość, czy był on po bloku. Wideo weryfikacja potwierdziła  blok i przy stanie 24:23, Ferdinando de Giorgi poprosił o czas. 25-ty punkt w pierwszym secie zdobył Sam Deroo.

Drugi set to kontynuacja końcówki poprzedniej partii o obydwie drużyny grały punkt za punkt. Obydwie też popełniały wiele błędów w polu zagrywki. Po skutecznym bloku na Kevinie Tillie oraz dotknięciu siatki przez kędzierzynian, podopieczni Andrei Anastasiego wyszli na dwupunktowe prowadzenie (7:5). W takiej sytuacji szkoleniowiec lidera tabeli PlusLigi poprosił o przerwę. Po niej jego zespół wyrównał straty a po bloku na Mateuszu Mice wyszedł na prowadzenie (7:8). W dalszej fazie seta raz jedna, raz druga drużyna wychodziła na dwupunktowe prowadzenie (11:9, 11:13). Swój rytm gry odnalazł Sam Deroo, który był nie do zatrzymania. Po skutecznym bloku na Sebastianie Schwarzu, na drugą przerwę techniczną kędzierzynianie schodzili z czteropunktową przewagą (12:16). Po skutecznym bloku na Deroo, ta przewaga stopniała do jednego punktu i szkoleniowiec kędzierzyńskiej drużyny poprosił o czas (19:18). Po przerwie kędzierzynianie odrobili straty a po ataku w aut Damiana Schulza wygrali drugą partię do 21.

Mateusza Mikę, który zdecydowanie nie miał dziś swojego dnia, zastąpił Miłosz Hebda. Nie zmieniło to podejścia kędzierzynian, którzy tak jak w pierwszej partii wypracowali sobie znaczną przewagę (3:6). W tym momencie Andrea Anastasi poprosił o czas. Do pierwszej przerwy technicznej, dzięki dobrej grze Hebdy, gdańszczanie odrobili dwa punkty (6:8). Po dwóch błędach Marco Falaschiego na boisku pojawił się Przemysław Stępień, a chwilę po nim Troya zastąpił Damian Schulz. Gra obrońców pucharu nie zmieniła sie jednak, a kędzierzynianie bawiąc się już każdym elementem powiększyli swoją przewagę do siedmiu punktów na drugiej przerwie technicznej (9:16). W dalszej fazie seta, to już tylko pokaz sil podopiecznych Ferdinando de Giorgi (10:19). raz po raz Benjamin Toniutti posyłał piłkę do swoich środkowych, którzy nie mieli żadnego problemu ze skutecznym zakończeniem akcji. Popopieczni Anastasiego nie mogli znaleźć żadnej odpowiedzi na coraz bardziej nakręconą pozytywną grą ekipą z Kędzierzyna Koźla. Seta i mecz zakończył skutecznym atakiem Dawid Konarski.

MVP: Benjamin Toniutti

LOTOS Trefl Gdańsk – ZAKSA Kędzierzyn Koźle 0:3 (23:25, 21:25, 16:25)

Statystyki meczu: http://www.plusliga.pl/pcup/gid/507/s/games.html

Autor: Dorota Szturm de Hirszfeld, foto Piotr Sumara

M.Sz.

Puchar Polski: PGE Skra Bełchatów – SMS PZPS Spała 3:0

_PSU7993

PGE Skra Bełchatów pokonała SMS PZPS Spała 3:0 (25:20, 25:22, 25:16) w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski we Wrocławiu. MVP został Marcin Janusz. Dla młodych zawodników ze Spały piątkowe spotkanie było cennym doświadczeniem, bowiem po przeciwnej stronie siatki stał ośmiokrotny mistrz Polski. Warto podkreślić, że młodzi siatkarze rozegrali bardzo dobre spotkanie.

– Po raz pierwszy w życiu zagramy przeciwko tak mocnemu rywalowi – mówi rozgrywający spalskiego zespołu Kamil Droszyński. – Udział w tych zawodach jest dla nas ogromnym przeżyciem. Tym turniejem żyjemy od chwili awansu czyli wyeliminowania Ślepska Suwałki. Wtedy wiedzieliśmy, że zmierzymy się z elitą polskiej siatkówki. W meczu ze Skrą będziemy chcieli pokazać dobrą siatkówkę.

Początek pierwszej partii obie drużyny grały punkt za punkt (3:3). SMS PZPS Spała ryzykowała na zagrywce, natomiast Skra Bełchatów prezentowała skuteczną grę w ataku i bloku (6:4). Pojedynczy blok na Karolu Kłosie i potrójny blok na Rodriguezie pozwoliły Spale utrzymać kontakt z ośmiokrotnym mistrzem Polski (7:7). Po nieudanej zagrywce Jana Fornala bełchatowianie objęli jednopunktowe prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej (8:7). Dzięki znakomitej grze blokiem SMS PZPS Spała cały czas toczył wyrównaną walkę (9:9). Przy stanie 12:9 dla Skry Bełchatów, trener Sebastian Pawlik zdecydował się na pierwszy czas. Dobry serwis Nicolasa Uriarte i błędy rywala sprawiły, że Skra wysunęła się na czteropunktowe prowadzenie (15:11). W dalszej części seta podopieczni Miguela Falaski kontynuowali swoją dobrą grę. Przy stanie 21:16 Miguel Falasca zdecydował się na podwójną zmianę. Za Wlazłego na placu gry pojawił się Gromadowski, a za Uriarte – Janusz. PGE Skra ostatecznie wygrała pierwszego seta (25:20).

Zawodnicy ze Spały mimo porażki w pierwszym secie nie złożyli broni. Dobrze grali w ataku i obronie, punktowali również zagrywką. Dzięki temu to oni prowadzili do pierwszej przerwy technicznej (8:6). Po wznowieniu gry bełchatowianie szybko odrobili straty i doprowadzili do remisu (9:9). Kolejna część seta to wyrównana gra obu zespołów (14:13). Na drugiej pauzie na dwupunktowe prowadzenie wyszli siatkarze PGE Skry. Chwilę przed przerwą Bartosz Kwolek zaatakował w aut. Sporo błędów po stronie SMS PZPS, zwłaszcza w polu serwisowym, wymusiło na trenerze Sebastianie Pawliku przerwę na żądanie (17:21). Końcówka partii była bardzo zacięta, ale ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili siatkarze z Bełchatowa (25:22).

Mimo porażki w dwóch poprzednich setach zawodnicy SMS ciągle toczyli wyrównaną walką i nie pozwalali Bełchatowowi wypracować kilkupunktowej przewagi. Chwilę przed przerwą techniczną Mariusza Wlazłego na pojedynczym bloku zatrzymał Bartosz Kwolek. Po krótkiej przerwie PGE Skra dzięki zagrywce Marcina Janusza, wypracowała kilka punktów przewagi (13:9). W dalszej części tej partii podopieczni Sebastiana Pawlika starali się odrobić straty (12:16). Dużej przewagi bełchatowianie nie pozwolili sobie odebrać, cały czas kontrolując przebieg seta (21:14). Mecz zakończył punktową zagrywką Srećko Lisiniac (25:16).

Statystyki do meczu:

http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?mID=26445&ID=1038

Autor: KP, Anna Daniluk, fot. Piotr Sumara

M.Sz.