Siatkówka, doping i niezły pasztet

20160312_040__IG_1143_RAD

Ogromną wrzawę wywołała ostatnio afera dopingowa z udziałem kilku wybitnych rosyjskich sportowców. Wyznanie Marii Szarapowej poruszyło lawinę. Okazało się, że środek zwany meldonium, który jest na liście zakazanych leków, przyjmowało też wielu innych rosyjskich sportowców, a między nimi znalazł się także siatkarz Aleksander Markin, u którego wykryto ten środek w tym dramatycznym turnieju przedolimpijskim w Berlinie. Ciekawe jakie będą tego reperkusje, decyzje mają zapaść w kwietniu. Zobaczymy, co postanowi Międzynarodowa Federacja Siatkówki.

Doping jest zmorą sportu, na szczęście dopingowe wpadki są w siatkówce jednak bardzo rzadkie. Jednak trochę ich w historii już było. W grach zespołowych nie stosuje się zwykle jednak „odpowiedzialności zbiorowej”, choć zwykle mecze po których kogoś złapano na dopingu było weryfikowane na walkowery. Zwykle działo się to jednak we wczesnych fazach turniejów, nie przypominam sobie sytuacji by kogoś złapano po finałowym meczu i musiano zmieniać końcową klasyfikację.

W ostatnich latach głośnych przypadków dopingu w siatkówce na wielkich imprezach zbyt wielu nie było. Złapano m. in. Szweda Hakana Bjoerne na mistrzostwach Europy w 1987 r., Chinkę Wu Dan na igrzyskach w Barcelonie czy Antoninę Zetową na mistrzostwach Europy w 1997 r. We wszystkich tych wypadkach po meczach w których złapano winowajców, wyniki jednak weryfikowano na walkowery. Nie miało to jednak jakiegoś wielkiego znaczenia dla końcowych rezultatów. Najwięcej zamieszania było zapewne ze Szwedem Bjoerne. Szwecja była rewelacją mistrzostw Europy w 1987 roku, a Bjoerne złapano po wygranym przez nią meczu z Belgią 3:1. Wynik zweryfikowano na 3:0 dla Belgii, ale ponieważ Szwedzi wygrali wszystkie pozostałe mecze w grupie to i tak awansowali do półfinału z pierwszego miejsca. W przypadku Wu Dan i Zetowej ich reprezentacje przegrały spotkania po których wykryto u nich zabroniony środek, to walkowery nie miały wielkiego znaczenia.

Powołując się na te przypadki wydaje się, że Rosja powinna za mecz finałowy zostać ukarana walkowerem w meczu z Francją, a ponieważ Markina także badano go po półfinale z Niemcami i ten mecz powinien zostać zweryfikowany. W tej sytuacji awans na igrzyska powinna uzyskać z Berlina Francja, a Niemcy wraz z Polską jechać na kolejny turniej kwalifikacyjny. Podobnego przypadku jednak w historii nie było i trudno stwierdzić jak zachowa się w tej przedziwnej sytuacji FIVB. Z pewnością kara nie ominie Aleksandra Markina, a czy i jak zostanie ukarana reprezentacja Rosji trudno w tej chwili przewidzieć.
Rosja ma silną pozycję w FIVB, zresztą ten kraj odnosił ogromne sukcesy w przeszłości na igrzyskach, jest zresztą aktualnym mistrzem olimpijskim. Wydaje się, że zbiorowa kara dla całej reprezentacji z powodu przewinienia jednego siatkarza, jest zbyt surowym wyrokiem. Z drugiej strony obowiązują przecież pewne reguły, których należy przestrzegać.
Osobiście jestem zwolennikiem walki z dopingiem w sporcie, choć ta walka nie jest sprawiedliwa. Jedni karani są bardziej surowo, inni mniej. Oczywiście doping dopingowi też nierówny. Środek, który zażył Rosjanin jeszcze do niedawna był przecież legalny, nie były to żadne środki anaboliczne, których zresztą zażywanie w siatkówce nie ma wielkiego sensu. W każdym razie FIVB ma do „zjedzenia niezły pasztet” i wszyscy są ciekawi jak z tego przypadku wybrnie i jaką ostatecznie podejmie decyzję.

M.Sz.