PlusLiga: Dominik Witczak: Nie mieliśmy punktu zaczepienia

– Sami rozbiliśmy swoją grę w końcówce drugiego seta – mówił po przegranym meczu w Rzeszowie, Dominik Witczak, atakujący ZAKSY Kędzierzyn Koźle. – Przykro, że tworzy się jakieś widowisko, a w głównej roli występuje ktoś inny – dodawał Sebastian Świderski.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle uległa w Rzeszowie Asseco Resovii 0:3. Kędzierzynianie, oprócz drugiego seta, w pierwszej i trzeciej partii byli tylko tłem dla wicemistrzów Polski. – Sami rozbiliśmy swoją grę w końcówce drugiego seta. Oprócz tego, że pojawiły się kontrowersje, to mieliśmy łatwe piłki w górze do skończenia. Później także były błędy z naszej strony. Nie wykorzystaliśmy okazji do tego, żeby doprowadzić to nasze wysokie prowadzenie do końca – mówił o drugiej odsłonie meczu Witczak. ZAKSA, po miażdżącej porażce w premierowej partii pojedynku, drugiego seta zaczęła od mocnego uderzenia 4:0. Później utrzymywała tę nadwyżkę bardzo długo, aż do stanu 22:18. – W pewnym momencie drugiego seta Dick Kooy znakomicie zagrywał, tym samym mogliśmy ustawić dobry blok. Niestety set numer jeden i trzy były słabe. Oprócz przyjęcia zabrakło nam skuteczności w ataku oraz dobrej, mocnej zagrywki. Nie mieliśmy punktu zaczepienia – relacjonował atakujący przyjezdnych.

Podopieczni Andrzeja Kowala w końcówce włączyli jednak wyższy bieg i dogonili gości. – Resovia się nie poddała. My w całej drugiej partii graliśmy równo, a potem uciekło nam kilka ważnych piłek. To był kluczowy moment tego meczu – przyznał zawodnik, który uważa, że gdyby jego zespół wygrał tę partię, to spotkanie miałoby zgoła inny przebieg. – Myślę, że wygrana w drugim secie sprawiłaby, że ten mecz potoczyłby się inaczej, a tak niestety w trzeciej odsłonie nasza gra kompletnie się załamała – dodał kędzierzyński siatkarz.

Zaraz po okresie świątecznym, przed nowym rokiem, zawodnicy Sebastiana Świderskiego w znakomitym stylu pokonali bełchatowską Skrę 3:0. Po kilku dniach ponieśli dotkliwą klęskę w stolicy Podkarpacia. Nie należy jednak zapominać, że trener Świderski nie mógł w tym pojedynku skorzystać z usług mistrza świata, Pawła Zatorskiego, którego zastąpił niedoświadczony przyjmujący, Krzysztof Zapłacki.Kontuzję odniósł także kluczowy przyjmujący, Michał Ruciak. Nie ma co ukrywać, że skład w którym wystąpiliśmy przeciwko Skrze i Resovii był inny. Wisi nad nami fatum. Oczywiście każdy zespół ma jakieś problemy. My po słabszym okresie wygraliśmy 3:0 ze Skrą i potem wypadło nam dwóch zawodników szóstkowych odpowiedzialnych za przyjęcie (Paweł Zatorski i Michał Ruciak – przyp.red.) – wyjaśniał Witczak, chwaląc postawę przeciwników w polu zagrywki. – Ciężko gra się z takim rywalem, jak Resovia, bez tak ważnych ogniw. Rywale w dodatku znakomicie zagrywali w tym meczu, mieliśmy problemy z przyjęciem i nie tylko. Gra nie kleiła nam się zresztą już od początku. Szkoda, że bez walki oddaliśmy trzeciego seta –zakończył Dominik Witczak.

Swojego rozczarowania nie krył także szkoleniowiec ZAKSY, Sebastian Świderski. Prowadziliśmy w drugim secie 22:18 i nie udało się już nam zdobyć punktu w tym secie. Chociaż według mnie zdobyliśmy dwa – powiedział były reprezentant Polski, odnosząc się do kontrowersyjnych decyzji sędziów w końcówce drugiej partii meczu. – Wszyscy bierzemy za to pieniądze i tak samo inne osoby biorą za to pieniądze. Wszystkie osoby powinny być rozliczane podobnie, bo zawodnicy mają regulaminy. Przykro, że tworzy się jakieś widowisko, a w głównej roli występuje ktoś inny – dodał wicemistrz świata z 2006 roku.

Trener kędzierzynian odniósł się także do składu, w jakim przyjechał wraz ze swoim zespołem do Rzeszowa. – Jestem rozczarowany. Przyjechaliśmy tutaj walczyć. Wiedzieliśmy, że mamy kłopoty personalne i że będziemy mieć problemy z przyjęciem. Tak też było. Nawiązaliśmy walkę, ale trzy punkty zostały na Podpromiu –zakończył Świderski.