PLPS: ZAKSA – Asseco Resovia 3:1

7C9A9094

Starcie pierwszej i drugiej ekipy w tabeli, czyli ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Asseco Resovii Rzeszów dostarczyło sporo emocji, choć stawka meczu na pewno trochę wpłynęła na jego poziom. Wygrali gospodarze, którzy tym samym powiększyli przewagę nad rywalami. Na siedem kolejek przed końcem fazy zasadniczej ZAKSA nad drugą PGE Skrą ma już dwanaście punktów przewagi!

Trener Andrzej Kowal zdecydował, że na starcie w Kędzierzynie-Koźlu poza kadrą meczową znajdzie się młody przyjmujący Aleksander Śliwka (tylko oglądał mecz zza band), który nie narzeka na żadne urazy. Dodatkowo w podstawowym składzie wyszedł Francuz Julien Lyneel, choć ostatnio na tej pozycji częściej występował Nikołaj Penczew.
Warto zwrócić uwagę, że do Kędzierzyna wraca atakujący Dominik Witczak, który już w trakcie tego sezonu został wypożyczony do ekipy mistrzów Polski, by zastąpić kontuzjowanego Jochena Schöpsa.

Już od początku spotkania obserwowaliśmy bardzo interesujący, stojący na wysokim poziomie mecz. Gospodarze trochę lepiej zagrywali i w efekcie mieli kilka kontrataków, które bardzo skutecznie kończył Kevin Tillie. ZAKSA wypracowała sobie kilkupunktową przewagę, którą Asseco Resovii udało się zneutralizować dopiero w połowie partii, po udanych akcjach przy serwisie Lyneela. Mecz naprawdę może się podobać, już na tym etapie było kilka niezwykle efektownych akcji, m.in. przyjęcie jedną ręką atomowego serwisu Bartosza Kurka przez Rafała Buszka, czy widowiskowy atak Lyneela z drugiej linii. Jedyna rzecz, do której można mieć zastrzeżenia to zdecydowanie zbyt duża liczba zepsutych zagrywek, szczególnie po stronie gości (w całym secie po ubu stronach było aż 16 pomyłek).
W samej końcówce trwała walka punkt za punkt, przy minimalnym prowadzeniu Asseco Resovii. Ostatni punkt goście zdobyli blokiem – Thomas Jaeschke zablokował w pojedynkę Dawida Konarskiego.

Początek kolejnej odsłony należał do ZAKSY, która skorzystała na pomyłkach rywali – w ataku dwa razy pomylił się Bartosz Kurek, raz Russell Holmes i gospodarze wypracowali sobie trzypunktowe prowadzenie, a po asie serwisowym Benjamina Toniuttiego i kolejnym błędzie rywali w ataku – było już 12:5. Trener Kowal zdecydował się na zmiany, na boisku pojawili się Dmytro Paszycki oraz Olieg Achrem, a za chwilę także Fabian Drzyzga. Na niewiele to się jednak zdało, bo wyglądało, że ZAKSA nakręca się z każdą akcją i powiększa prowadzenie. Przy stanie 16:7 dla gospodarzy na boisku pojawił się Witczak, który jeszcze w tym sezonie występował w tej hali, w barwach ZAKSY.
W tym momencie rzeszowianie zaczęli się budzić i powoli odrabiać straty. Trwało to jednak tylko chwilę, bo znowu przyjezdni mieli problem ze skończeniem pierwszej akcji, m.in. właśnie Witczak. Szybko za niego powrócił Kurek. Ostatecznie ZAKSA zwyciężyła wyraźnie, do 19.

Trzeci set zaczął się bardzo podobnie do drugiej partii – po błędach Asseco Resovii w ataku ZAKSA zdobyła trzypunktową przewagę. Wtedy przebudzili się rywale, wreszcie jakiś atak skończył Kurek, a cuda w obronie wyprawiał Krzysztof Ignaczak. Na tablicy widniał wynik 8:8, trener Ferdinando de Giorgi poprosił o przerwę. ZAKSA uspokoiła grę, sporo ożywienia wniósł wprowadzony Sam Deroo.
Mecz znowu mógł się podobać, po trochę mniej widowiskowym drugim secie. ZAKSA minimalnie prowadziła i zapowiadała się bardzo zacięta końcówka. Po błędzie odbicia Deroo znowu w hali zrobiło się gorąco – publiczność próbowała wywierać presję na sędziów nawet w oczywistych sytuacjach.
Na 22:19 wyprowadził ZAKSĘ Grzegorz Bociek, który najpierw mocno serwował, a potem jeszcze wykonał skuteczny i atomowy atak. Ostatecznie gospodarze wygrali do 22, po autowej zagrywce Drzyzgi.

W czwartym secie mieliśmy niecodzienną sytuację, w trakcie jednej z akcji gracze z Kędzierzyna-Koźla kwestionowali drugie odbicie w ekipie rywali i stanęli na boisku, a sędziowie przyznali punkt Asseco Resovii. Gdy wydawało się, że ta sytuacja pobudzi przyjezdnych, w polu zagrywki kapitalnie zaczął zagrywać Jurij Gładyr i wyprowadził ZAKSĘ na prowadzenie 13:10. Kapitalnie grał Bociek, który bardzo odważnie atakował, cały zespół z Kędzierzyna doskonale bronił. To wystarczyło, by pokonać aktualnych jeszcze mistrzów Polski.
ZAKSA powiększyła przewagę nad rywalami i na siedem kolejek przed końcem fazy zasadniczej nad drugą PGE Skrą ma już dwanaście punktów przewagi! Wszystko wskazuje zatem na to, że pozostałym ekipom pozostaje walka o miejsce nr 2, które daje szansę bicia się o złoty medal mistrzostw Polski.

MVP meczu: Kevin Tillie.

Statystyki meczu: http://stats.plusliga.pl/MatchStatistics.aspx?ID=1034&mID=26322&Page=S

Autor: Kamil Składowski, fot. Piotr Sumara

M.Sz.